Wiem, trochę nie nie było, ale w ramach rekompensaty - i z okazji Mikołajków - mam dla was ten całkiem długaśny rozdział ;). Mam nadzieję, że wam się spodoba i, nie przedłużając, miłego czytania :D (uwaga, bo są +18 ^^. I wstawiam na szybko, jeszcze bez bety, więc z góry przepraszam za błędy).
– I wtedy on... Och – Natsu urwał anegdotę w połowie.
– Co jest?
– Chyba dojeżdżamy do Oak.
– Już?! – zdziwiła się Lucy, spoglądając w okno autobusu. Z początku nie
dostrzegała niczego prócz ciemności, lecz po chwili jej oczom ukazał się tlący
w oddali miraż miejskich świateł, oznaczających cywilizację, a nie tylko pola i
lasy, które mijali przez... Zerknęła na swojego smartfona i w zaskoczeniu
uniosła brwi. Jechali już przeszło dwie godziny. – Jak ten czas szybko leci!
– Bo spędzasz go w dobrym towarzystwie. Najlepszym – zaśmiał się Natsu, wskazując na siebie. Przyglądając się
rozbawionej dziewczynie, która wywróciła oczami, zaczesał jej kosmyki włosów za
ucho. Wyczuł, że nieznacznie się spięła, co tylko wywołało u niego szerszy,
bardziej zadziorny uśmiech. Przysunął się bliżej siedzenia dziewczyny. – Później mi za to podziękujesz, gwiazdeczko.
– To ty powinieneś być mi wdzięczny za towarzystwo – odgryzła się, ponownie odwracając głowę w stronę okna. Byle tylko
nie widział zawstydzenia, które rozpaliło jej policzki.
Nastała między nimi krótka cisza. Chyba pierwsza od
chwili, gdy usiedli w autobusie. Dotąd rozmawiali nieustannie. Zupełnie, jak
przy ich telefonicznych, kilkugodzinnych debatach, przypominających zabawną,
niekończącą się opowieść – z tą różnicą, że teraz miała Dragneela przy sobie.
Mogła bezkarnie zerkać na jego roześmianą twarz, wpatrujące się w nią zielone
oczy, czuć obejmujące ją ramię mężczyzny. Mogła być z nim – a tego żadna rozmowa na odległość nie była w stanie zastąpić.
– Zapomniałem ci powiedzieć! – wypalił nagle Natsu. – Pamiętasz mojego kumpla, Graya? Tego barmana z Blue Pegasus?
– Tak... – odparła ze zwątpieniem, niepewnie zerkając w stronę Dragneela. – A co?
– To spoko, nie będę musiał ci przedstawiać pana
młodego. Będzie na nas czekać na dworcu.
– No ty chyba żartujesz... Żartujesz, prawda?!
W odpowiedzi Natsu posłał jej swój firmowy, zawadiacki
uśmiech. Niestety po tym, czego Lucy właśnie się dowiedziała, wyszczerzona od
ucha do ucha gęba Dragneela nieco straciła na swoim uroku. Co prawda zadziałała,
choć w kilku procentach mniej niż zazwyczaj.
– Specjalnie mi tego nie powiedziałeś? – warknęła wzburzona, próbując ochłonąć.
– A gdybym ci powiedział, przyjechałabyś tu ze mną?
– Raczej nie.
– No to masz odpowiedź. Zobaczysz, jeszcze kiedyś
będziemy się z tego śmiać –
stwierdził z chwilą, gdy autobus zatrzymał się na końcowym przystanku.
– Wątpię – furknęła Lucy. Była zła, ale co miała zrobić? Przecież nie cofnie
się teraz do Magnolii.
Wzdychając ciężko, dołączyła do Natsu i reszty
pasażerów, którzy sięgali po swoje walizki i krok za krokiem zmierzali do
wyjścia z pojazdu.
Kiedy prowadził Lucy za rękę na pobliski parking, miał pewne
obiekcje. Zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił, nie mówiąc wcześniej
dziewczynie, na czyj ślub się wybierają. W końcu ostatnie spotkanie Lucy i
Graya raczej nie należało do miłych wspomnień – z pewnością nie dla niej. Dotąd liczył na fakt, że skoro
wybaczyła jemu, to dlaczego miałaby nie odpuścić Grayowi. Dopiero teraz zaczął
zdawać sobie sprawę, że nie postąpił wobec niej zbyt fair.
Obawy Dragneela przybrały na sile, kiedy na widok Graya dziewczyna
raptownie się zatrzymała. Fulbuster wysiadając ze swojego granatowego
Forda Focus chyba także dostrzegł zmieszanie Heartfilii i z niezręczności
podrapał się po potylicy. Po chwili zwątpienia niespiesznie wyszedł im na
spotkanie.
Natsu z lekkim niepokojem przyglądał się reakcji Lucy,
lecz kiedy dziewczyna przyjęła wyciągniętą dłoń Graya i posłała mu nieśmiały
uśmiech, już wiedział, że wszystko będzie dobrze. I miał rację, bo potem było
tylko lepiej. W rodzinnym domu Fullbustera zostali bardzo ciepło przyjęci przez
rodziców Graya – Silvera i Mikę, jednak prawdziwym fenomenem był
kontakt, jaki Lucy nawiązała z Juvią. Wystarczyło im parę chwil i wspólne
przygotowanie kolacji z panią Miką, by nawiązały między sobą wyjątkowo dobry
kontakt. Wyglądały, jakby znały się od lat.
Dragneela bardzo cieszył fakt, że zostali tak
serdecznie przywitani, a w szczególności, że tak gościnnie potraktowali Lucy,
jednak główny temat rozmów –
jutrzejszy ślub – po prawdzie wychodził mu już bokiem. Nudziło go to, a
z czasem wręcz drażniło. No bo ile można siedzieć przy stole i nawijać w kółko
o jednym i tym samym? Z każdą kolejną minutą o niczym bardziej nie marzył, by
wreszcie zostać sam na sam z Heartfilią. Chciał się nią wreszcie nacieszyć, a
jednocześnie przestać słuchać trajkotania Juvii o kwiatach, zastawie, kwarterze
smyczkowym i innych pierdołach, dotyczących ślubu.
– Ty nie masz tego dość? – szepnął do Lucy, gdy Loxar na moment się oddaliła.
– Przestań – skarciła go. –
To normalne, że jest podekscytowana. W końcu jutro wielki dzień.
– Baby...
Natsu syknął cicho, gdy Heartfilia kopnęła go w
piszczel pod stołem.
– Osz ty mała...
– Natsu, Lucy, pewnie jesteście zmęczeni podróżą,
prawda? – niespodziewanie zagaiła do nich pani Mika. – Musicie przecież wypocząć przed jutrem.
– Oj tak! – zawołał Dragneel, zasłaniając usta w rzekomym ziewaniu, choć po
prostu ukrywał w ten sposób nieposkromiony uśmiech. Nareszcie! – pomyślał z radością.
– W takim razie przygotuję wam sofę w salonie...
– Lucy, śpij ze mną! – zawołała nagle Juvia, która znalazła się tuż za nią, jak duch. – Przy okazji pokażę ci moją suknię!
– Jasne, bardzo chętnie – Heartfilia zgodziła się bez zastanowienia.
– Zaraz, a gdzie ja będę spać?! – zawołał oburzony Gray.
– Jak to gdzie? Na kanapie – Loxar stwierdziła oczywistym tonem.
– Razem z Natsu?!
– Nie ma mowy! – dołączył się Dragneel.
Juvia na ten widok uśmiechnęła się pobłażliwie i
pokręciła głową z dezaprobatą.
– Gray, głuptasie, przecież nie możesz ze mną spać w
noc przed ślubem – mówiąc to, pokiwała palcem, po czym wraz z Lucy udały
się do pokoju, chichocząc jak trzpiotki.
Natsu, patrząc na zamykające się za dziewczynami drzwi
od sypialni, zmarszczył gniewnie brwi. Juvia już nie raz go wkurzała, ale tym
razem miał ochotę udusić ją gołymi rękoma.
– No cóż, chłopaki – Silver, który siedział naprzeciw nich ze skrzyżowanymi rękoma na
klatce piersiowej, drygnął ramionami. – Wygląda na to, że dziś sobie nie pofiglujecie, hehehe.
Mika, która wyciągała świeżą pościel z szafy,
odwróciła się za siebie, zeszła z taboretu i podeszła do męża tylko po to, by
pacnąć go w tył głowy.
– Ty dziś też nie pofiglujesz, stary zboku.
– Lucy, śpisz?
– Nie –
odpowiedziała Juvii. Choć leżała na wznak z zamkniętymi oczami, czuła, że Loxar
się jej przygląda. – Ale ty powinnaś. Panna młoda nie może mieć worów pod
oczami.
– Nie mogę zasnąć. Denerwuję się... A co, jeśli to błąd?
Jeśli on bierze ze mną ślub, bo tak trzeba? Wyłącznie ze względu na ciążę?!
Jezu, pewnie rodzice go do tego zmusili. Zmarnuję mu życie...
Heartfilia otworzyła oczy i wpatrzyła się w sufit,
owiany ciemnością nocy.
– Spauzuj – wtrąciła się w wypowiedź Loxar, która aż zaczęła się zapowietrzać.
– Wdech i wydech, bo zaczynasz świrować.
Dziewczyna posłuchała się i nabrała powietrza do płuc.
– Myślisz? – Juvia spytała po kilku sekundach, gdy tylko uspokoiła oddech. – A co, jeśli mam rację?
– A dlaczego sądzisz, że masz?
W pokoju nastała dłuższa cisza, przerywana jedynie tykaniem
ściennego zegara.
– Faktycznie, zaczynam wariować – westchnęła Juvia. – Już sama nie wiem, czy to ze stresu, czy przez hormony. Chodźmy
spać.
– W sumie, to mam jedno pytanie, które mnie trochę nurtuje
– zaczęła niepewnie Lucy.
– No?
– Dlaczego wasz ślub odbywa się tutaj, u Fullbusterów?
Zgodnie z tradycją, to wyprawia się go w okolicy panny młodej.
– Jestem z domu dziecka – wyznała Loxar. – Nie
poznałam swoich rodziców. Nigdy też nie miałam rodziny zastępczej. Ot, taka
niechciana przez nikogo sierota – zaśmiała się ponuro. W jej autoironicznym dowcipie dało się
wyczuć nutkę goryczy.
Lucy natychmiast pożałowała, że poruszyła ten temat.
Na swoje szczęście wpatrywały się w sufit, a nie w siebie nawzajem.
– Przykro mi – wyznała Heartfilia.
– Niepotrzebnie. Dzięki rodzicom Graya poznałam
wreszcie, czym jest rodzina. W końcu czuję się jej częścią... No i z Grayem
niedługo stworzymy własną.
Choć Lucy nie była sierotą, doskonale rozumiała, co
Juvia chciała przekazać. Mogła tylko pomarzyć, by w jej domu panowała tak
domatorska atmosfera, jak u Fullbusterów. Może przez to, że wcześniej nie
doświadczały takich rzeczy, bardziej je dostrzegały i szanowały? – przeszło Lucy przez myśl.
– Mnie też ciekawi pewna sprawa.
– Tak? – spytała
Heartfilia, wyrwana z zadumy, a Juvia zerwała się do siadu i przyłożyła
dłoń na ramieniu Heartfilii.
– Ty z Natsu to tak na poważnie?
Lucy uśmiechnęła się szeroko, zerkając na dziewczynę.
– Nie za bardzo się lubicie, prawda?
– To nie tak – Loxar cmoknęła ustami. – On jest dla mnie częścią tej rodziny. Jest jak brat. Strasznie
wnerwiający, upierdliwy, który wiecznie mi dogryza i dokucza... Ale jednak
brat. Naprawdę ucieszyłabym się, gdyby jakaś dziewczyna wreszcie ustawiła tego
głąba do pionu.
– Ustawić go do pionu? Po cuda to do Boga, nie do mnie.
Juvia parsknęła niepohamowanym rechotem, który prędko
udzielił się i Lucy, lecz po chwili dodała:
– Szczerze to nie wiem, jak to jest. Miałam nadzieję, że
ten wyjazd jakoś to bliżej określi... Nie ważne, chodźmy spać! – zawołała Heartfilia, odwracając się przodem do ściany. – Dobranoc.
– Dobranoc – Juvia z rozbawienia tak się trzęsła, że wprowadzała łóżko w
niewielkie drgania. Po chwili jednak się uspokoiła i dodała szeptem: – Będę trzymać za was kciuki, Lucy.
Dzień zaślubin okazał się bardzo napięty. Nerwy pary młodej
udzielały się każdemu, a w mieszkaniu Fullbusterów panowało niezłe zamieszanie.
Pani Mika bezustannie próbowała dodzwonić się do spóźniającej się makijażystki,
Lucy pomagała dopiąć się panikującej Juvii w suknie ślubną, Silver miał problem
z odpaleniem samochodu, którym wszyscy mieli dojechać na ślub, Gray posiał
gdzieś swoje świeżo wypastowane buty, a Natsu przez czterdzieści pięć minut
szukał obrączek, które schował do kieszeni spodni od garnituru. W końcu jednak
wszyscy dotarli na czas do kościoła (i to w pełnej garderobie).
Dragneel jako świadek czekał przed ołtarzem i rozmawiał z bardzo
przejętym Grayem. Obok nich stała świadkowa, która zagadywała księdza. Juvia
wspominała o niej Lucy, ale Heartfilia nawet nie zapamiętała jej imienia.
W przeciwieństwie do najbliższej rodziny pary młodej,
dziewczyna usiadła na tyłach kościoła. Czekając na rozpoczęcie ceremonii,
podziwiała świątynię, przystrojoną liliami, białymi różami oraz wstęgami.
– Wiesz, co mnie najbardziej denerwuje w kościołach? Nie
ważne jaka jest pora dnia i roku, w każdym jest tak samo zimno. Jak w jakieś
kostnicy.
Lucy spojrzała na młodą kobietę, która dosiadła się
obok niej. Kojarzyła ją, lecz nie potrafiła odgrzebać w pamięci skąd. Nie miała
jednak wątpliwości, gdzieś już widziała te długie, ognistoczerwone włosy...
Niespodziewanie nieznajoma chwyciła ją za płaszcz, by
zajrzeć, co Lucy pod nim ma.
– Co ty...!
– Cholera, naprawdę dobrze ci w tej kiecce. Dragneel
powinien mnie za to po rękach całować – dodała szeptem, a wystraszona Heartfilia wyrwała swój płaszcz z
dłoń kobiety i z przerażenia szeroko otworzyła oczy. W końcu dopasowała
jej wściekle rude włosy do ekspedientki w sklepie z sukienkami, ale z pewnością
nią nie była. Nie potrafiła uwierzyć w takie zrządzenie losu.
– Kim ty jesteś? – spytała, próbując nie okazywać lęku, jaki zaczął ją owładać.
– Przyjaciółką Natsu. Tak samo jak Graya i Juvii – stwierdziła kobieta, nic sobie nie robiąc ze sceptycznej postawy
Lucy. – Mów Erza. Hmm, choć może właściwszym by było,
gdybym przedstawiła się jako aspirant Scarlet?
Heartfilii zrobiło się słabo, a w jej głowie
zrodziło się nagle pełno teorii spiskowych.
– Nie bardzo rozumiem... – wydukała wreszcie zduszonym głosem. – Śledziłaś mnie, czy co?
– Nie! To naprawdę był zbieg okoliczności – Erza, widząc jej zatrwożenie, naprędce sprostowała. – W sklepie szukałam czegoś dla siebie na tę okoliczność, ale
przypadkiem usłyszałam twoją rozmowę z koleżanką i po prostu nie mogłam się
powstrzymać.
Lucy zauważyła, że Natsu się im przygląda z oddali.
Wtedy Scarlet uśmiechnęła się szeroko i uniosła kciuk w górę, a mężczyzna po
chwili powrócił do rozmowy z Grayem.
– A więc jesteś córeczką Judego? – kontynuowała Erza. – Nie powiem, niezłe bagno... Pewnie twój staruszek nie ma o niczym
pojęcia?
Heartfilia zmarszczyła brwi. Coraz bardziej nie
podobał się kierunek, w którym zmierzała ta rozmowa.
– Spokojnie, nie chciałam cię wystraszyć. Jestem po
waszej stronie – zapewniła Scarlet. – Muszę przyznać, że nadal jestem zaskoczona, ale jeśli Dragneel
pisze się na takie ryzyko, to musisz być tego warta. On jak mało kto zna się na
ludziach.
Lucy słuchała jej uważnie, lecz z dozą uprzedzenia.
Nie ufała jej.
– To dobry facet. Trochę nierozgarnięty wariat, przez co
wiele ma go za pajaca, ale prawda jest taka, że nie znam drugiego tak szczerego
i życzliwego człowieka – chichotała jakby nieco rozczulona, lecz nagle twarz
Erzy jakby posmutniała. – Proszę, nie skrzywdź go...
Kwartet smyczkowy zaczął grać przepiękny utwór
Sebastiana Bacha, a wszyscy goście powstali, wyczekując nadejścia panny młodej
u wrót kościoła. Tylko zdumiona Lucy i Erza, która z zawziętą miną mocno
chwyciła Heartfilię za dłonie i patrzyła jej prosto w oczy, siedziały jeszcze
przez moment.
W kościele Lucy siedziała w płaszczu nie tylko z
powodu zimna. Uważała, że w takim miejscu nie powinno się odsłaniać tego i
owego. Kiedy jednak dotarli na salę weselną, musiała wreszcie pozbyć się
jesionki, w czym pomógł jej Natsu. Zabierając od niej płaszcz, zanim usiedli
przy stole, aż nabrał głęboko powietrza w płuca.
– Oj, Lucy, Lucy...
Dziewczyna pospiesznie usiadła na swoim miejscu i
spojrzała na niego bykiem. Wyszczerzony od ucha do ucha Dragneel w mgnieniu oka
dosiadł się obok.
– Specjalnie to założyłaś, by się nade mną znęcać cały
wieczór? – wyszeptał jej do ucha, powodując u dziewczyny
delikatne dreszcze.
– Nie wiem, o co ci chodzi – burknęła zawstydzona. No bo o co mu mogło chodzić? O intensywną
czerwień tiulowej, taliowanej w pasie kreacji? O trójkątny, głęboki dekolt,
sięgający niemal pasa? Czy może o długość, mierzącą ledwo do kolan, przez co w
kilkucentymetrowych, czarnych szpilkach idealnie podkreślała jej smukłe łydki? – Podziękuj Erzie, to ona wybrała mi tę kieckę.
– No z pewnością to zrobię, bo wyglądasz zjawiskowo – Natsu jeszcze raz przejechał po Heartfilii wygłodniałym wzrokiem. – Ale jesteś w stanie mi wytłumaczyć, jakim cudem Scarlet maczała w
tym palce? Znacie się?
– Już tak.
Odwrócili głowy, gdy na oparciach ich krzeseł uwiesiła
się wcześniej wspomniana kobieta. Dragneel uśmiechnął się szeroko i wstając z
miejsca, przywitał się z koleżanką, która do nich dołączyła. Na samym początku
wyjaśniła mężczyźnie całe zajście – pomijając przy tym zaledwie kilka słów, jakie powiedziała Lucy w
kościele – tym samym wyręczając Heartfilię z tłumaczeń. Potem
było już tylko lepiej. Jak to na weselu, nie zabrakło jedzenia i alkoholu, a
kapela z wokalistką o genialnym wokalu i przezabawnym wodzirejem robili swoje.
Do tego rodzina Graya okazała się nie tylko sympatyczna, ale także bardzo
rozrywkowa. Lucy miała okazję poznać ciotkę Ur oraz kuzynostwo Graya – Ultear i Lyona, który według przesłanek Erzy, niegdyś podkochiwał
się w Juvii. Wraz ze Scarlet załapała się nawet na zdjęciu z parą młodą i
świadkami.
Godziny i litry wódki uciekały przez palce, a wszyscy
bawili się w fantastycznie. Najlepszym w tym wszystkim dla Lucy był jednak
fakt, że wreszcie mogła przebywać razem z Natsu. Każda spędzona z nim minuta
była czymś bezkonkurencyjnym. Była chwilą, która mogłaby trwać wiecznie.
Naprawdę polubiła tego gamonia...
Dragneel przez całe wesele odpowiednio dbał o komfort
i dobre samopoczucie swojej towarzyszki. Pominął tylko jedną rzecz – nie pilnował, by Lucy za dużo nie wypiła.
Dochodziła druga w nocy. Mimo, iż na sali wciąż był
tłum, państwo Fullbuster – zarówno ci starsi, jak i młodsi, ulotnili się już do
hotelowych pokoi. Natsu z Lucy właśnie wygłupiali się przy jednej z
typowych piosenek disco, granych na weselach. Choć sami byli mocno wstawieni,
rechotali się z pijanej Erzy, która nieopodal szalała na parkiecie z jakimś
pechowcem.
– Biedny, chyba nie wiedział, co go czeka – zażartował Natsu. Lucy, widząc wyczyny Scarlet, ze śmiechu nie
mogła wypowiedzieć choćby słowa. Stała zgięta w pół, a z bólu brzucha nie była
w stanie normalnie tańczyć. Na szczęście kapela skończyła ten utwór dość
szybko, zapowiadając następny kawałek jako „balladę, którą każdy zakochany musi
przetańczyć tej nocy”. Heartfilia nawet nie dosłyszała dobrze tych słów, lecz
nieco się uspokoiła, kiedy Natsu chwycił ją za dłonie i przyciągnął do siebie.
Zawiesił jej ręce na swoich ramionach, zmuszając, by spojrzała mu w oczy, a
następnie kurczowo chwycił ją w pasie.
„Przetańczyć z tobą chcę całą noc,
i nie opuszczę cię już na krok,
czekałam jak we śnie, abyś ty objął mnie,
więc, teraz już wszystko wiesz...”
Lucy z lekkim speszeniem obserwowała, jak mężczyzna
swoją wolną ręką sięga po jej dłoń i splątuje z nią swoje palce. Nie była już
pewna, czy zawroty głowy to sprawka alkoholu, czy jego bliskości.
„Przetańczyć z tobą chcę całą noc,
niech na nas gapią się, no i co,
już każdy o tym wie, że ty też kochasz mnie,
więc wszystkim na złość przetańczmy tę noc,
bo życie tak krótkie jest...”
Wwiercał się w nią wzrokiem. Czuła, że od tego
wszystkiego policzki palą ją żywcem. Musiała się gdzieś schować, a jedynym miejscem,
w którym mogła teraz ukryć twarz, był tors Natsu. Niewiele myśląc, przytuliła
się do niego z całych sił, opierając się policzkiem o jego klatkę piersiową.
Poczuła, jak jego ciało drży ze śmiechu, ale jednocześnie zacisnął palce na jej
pasie, zaś drugą dłoń delikatnie przyłożył do jej głowy.
Dotąd nigdy czegoś takiego nie doświadczyła, jednak
dotyk Dragneela, jego kojące ciepło i zapach sprawił, że z poczucia
bezpieczeństwa przymknęła powieki. Jakby znalazła swoje miejsce na ziemi. Tuląc
się do niego, czuła się jak idealnie dopasowany puzzel.
„Ja za tę noc chętnie oddam,
pięć najpiękniejszych lat...”
– Jude by mnie na tyle zamknął, jakby nas teraz widział – palnął Natsu, a Lucy mimowolnie parsknęła śmiechem.
„Niech inni idą spać, a my tak razem w takt,
wraz z nocą odchodźmy w świat.”
Napawając się bliskością z mężczyzną, zapragnęła być z
nim jeszcze bliżej. Chciała się z nim zbliżyć jeszcze bardziej. Poczuć go,
oddać się mu.
– Nie chcę przetańczyć całej nocy – stwierdził Natsu, na co Heartfilia uniosła głowę i gdy tylko ich
spojrzenia się ze sobą spotkały, pocałowała go.
– A co chcesz robić? – szepnęła mężczyźnie do ucha, obejmując jego kark.
Dragneel, z początku zaskoczony niespodziewanym
pocałunkiem, zdawał się być nieco zmieszany.
– Nie rób tak, Lucy.
– Przecież ja nic nie zrobiłam. Jeszcze...
Dragneel westchnął ciężko.
– Może chodźmy już do pokoju.
– Aż taką masz na mnie ochotę? – zaśmiała się, lecz Natsu wcale nie wyglądał na rozbawionego.
– Po prostu widzę, że masz już dość alkoholu. Powinnaś odpocząć.
– Odpocząć, jasneee.
Mężczyzna zacisnął wargi, po czym chwycił Heartfilię
za nadgarstek i wyprowadził ją z sali weselnej, a nawet całego budynku.
Zatrzymał się z nią dopiero na dworze, gdzie pospiesznie narzucił na dziewczynę
jej płaszcz i torebkę, po czym zapalił papierosa.
– Ej, co się stało? – spytała Lucy. – Jesteś
zły?
– Nie. Może. Może trochę – przyznał z dłuższymi pauzami.
– Dlaczego? Zrobiłam coś nie tak? – wyraźnie zmartwiona Heartfilia podeszła bliżej i chwyciła
mężczyznę za policzek. Ten jednak natychmiast się od niej odsunął.
– Właśnie to robisz. Myślisz, że zaprosiłem cię tu z
tego względu? Widzę, dokąd to zmierza.
Lucy zatrzepotała rzęsami i skrzywiła się, próbując go
zrozumieć.
– ... Że co?
– No dobra, może skłamałbym, mówiąc że o tym wcześniej
nie myślałem, ale przede wszystkim po prostu chciałem spędzić z tobą czas. Być
tu z tobą. Nie jesteś mi obojętna, Lu. I nie chcę, byś myślała, że zależy mi
tylko na jednym. A nie pomagasz, bo cholernie mnie podniecasz.
Dotąd palił, wypatrując czegoś w oddali i nie
spoglądając na Lucy. Dopiero gdy skończył wypowiedź, z powrotem przekierował na
nią swój wzrok. Dziki, pełen pożądania – ten sam, którym obdarzał ją w hotelowym pokoju miesiąc temu.
– Jeśli nie przestaniesz, nie będę mógł się dłużej
powstrzymać.
Poczuła, że całe jej ciało pokrywa się gęsią skórką.
Zadrżała, lecz nie miało to nic wspólnego z niską temperaturą na dworze.
– Idź do środka, bo ci zimno.
– Ale...
– Przy okazji weź z recepcji klucz do pokoju, na moje
nazwisko. Spale i do ciebie dołączę.
Heartfilia ze złości zacisnęła usta i zwęziła powieki.
Nawet nie dał jej dojść do słowa i tylko jej rozkazywał.
– Głupek z ciebie – furknęła na odchodne i weszła do holu hotelowego przez obrotowe
drzwi. Zerknęła za siebie na palącego na zewnątrz Dragneela i uśmiechnęła się
chytrze pod nosem. Wpadła na plan.
Czekała za nim na korytarzu. Dostrzegając, że nadchodzi,
uśmiechnęła się szeroko.
– Masz klucz do pokoju?
– Mam – odrzekła radośnie, chichocząc, a następnie przyspieszyła,
wyprzedzając Dragneela. Mężczyzna uniósł brew w zwątpieniu i zwolnił.
– Co cię tak bawi? – spytał nieco zirytowany jej dziwnym
zachowaniem.
– Niiic – odpowiedziała przeciągle, stając przed drzwiami z
numerem dziewięć i, wciąż stojąc do mężczyzny tyłem, na moment uniosła sukienkę
na wysokości bioder.
Natsu zatrzymał się na dobre.
– Lucy...
– Coś nie tak?
– Gdzie ty masz majtki?
– Zdjęłam je – odrzekła, jakby to była najbardziej
naturalna, oczywista rzecz na świecie i odwróciła się przodem do Dragneela. – Tak
się podnieciłam, że przemokły mi na wylot. Więc je zdjęłam –
powtórzyła. Ledwo powstrzymała się przed histerycznym śmiechem, widząc
Natsu, który doznał głębokiego szoku. Jednak nie miała zamiaru na tym
poprzestać. Wciąż się zalotnie uśmiechając, zrzuciła torebkę z ramienia pod
drzwi, po czym mozolnym ruchem zsunęła z siebie ramiączka sukienki, tym samym
ukazując swoje nagie piersi.
Dragneel ocknął się z letargu. Podchodząc bliżej, zaczął się nerwowo
rozglądać po korytarzu.
– No co ty taki spięty jesteś? – Lucy udawała zdziwioną.
– Zasłoń się, zanim ktoś jeszcze cię zobaczy – furknął gniewnie,
lecz Heartfilia go wyśmiała.
– No i co z tego?
– Jak to co z tego?! Proszę, chodź do pokoju – westchnął już wręcz
błagalnie. Chciał na powrót ubrać dziewczynę, lecz odepchnęła go, z
łomotem uderzając plecami o drzwi do ich pokoju.
– Nie – zaprotestowała stanowczo, chwytając się za pierś. – Chcesz
dostać się do pokoju, to najpierw mnie przeleć. Tutaj. Teraz.
Rozdrażniony Natsu podszedł bliżej, by sięgnąć po torebkę Lucy,
lecz dziewczyna puściła swoją pierś i złapała go za rękę, którą włożyła sobie
pod sukienkę. Faktycznie była już mocno wilgotna. I jakby to niewystarczająco
doprowadzało go do obłędu, Heartfilia zaczęła wolną dłonią ściskać jego
nabrzmiałe już krocze.
– Cholera – warknął, rzucając się na Lucy z pocałunkiem. Zaczął
pospiesznie rozpinać rozporek swoich spodni, a dziewczyna, wciąż go całując,
uśmiechnęła się triumfalnie. Oplotła go jedną nogą i pomogła mu wyjąć przyrodzenie
na wierzch, które skierowała między swoimi rozchylonymi nogami. Przesuwała po
nim dłoń, coraz śmielej i szybciej, doprowadzając członka do coraz większego
wzwodu.
Niespodziewanie Lucy złapała Dragneela za biodra i kucnęła.
– Zrób to – wysapała, rozchylając wargi z wyciągniętym językiem.
Nie musiała tego powtarzać. Natsu przyłożył dłoń na czubku głowy
Heartfilii i bez zbędnych słów spełnił jej życzenie. Chwycił za penisa, by
wprowadzić go ust dziewczyny. Mocniej ścisnął ją za włosy, kiedy przyjęła go z
gardłowym pomrukiem. Niespiesznie doprowadzała go do szaleństwa, gdy nagle
oderwała się od niego i sięgnęła do torebki.
Dragneel z nadzieją myślał, że Lucy szuka w niej klucza do pokoju,
lecz wtedy wyjęła prezerwatywę. Wciąż się uśmiechając, oderwała zębami kawałek
opakowania i sama nałożyła mu kondoma.
– Jesteś pokręcona, wiesz? – stwierdził, gdy blondynka stanęła
naprzeciw niego. Chciała go pocałować, lecz nie pozwolił jej na to. Zamaszyście
odwrócił Lucy plecami do siebie i przycisnął do drzwi. Złapał ją za włosy i
pociągnął na tyle mocno, że głowa dziewczyny mimowolnie odchyliła się do tyłu.
Dopiero wtedy wychylił się, by obdarzyć ją namiętnym, mokrym pocałunkiem.
Jednocześnie rozchylił jej nogi kolanem i zarzucił lekki tiul sukienki na plecy
dziewczyny, by odkryć jej lekko wypięte pośladki.
Wszedł w nią. Tak gwałtownie i głęboko, że Lucy wyprostowała się
jak strona. Natsu, wciąż trzymał jej włosy w garści, zaś drugą ręką trzymał ją
w okolicy podbrzusza, by mógł ją jeszcze bardziej do siebie dociskać. Przy drugim, tak
intensywnym pchnięciu, Heartfilia w panice oparła się dłońmi o drzwi. Za
trzecim nie powstrzymała głośniejszego, krótkiego jęknięcia.
– Nie...
– wydukała, a Dragneel zatrzymał się w obawie, że jednak przesadził. Alkohol,
pożądanie i ryzyko przyłapania ich na uprawianiu seksu w miejscu publicznym
sprawiły, że się zapomniał.
– Przepraszam, nie chciałem...
– Nie... – przerwała mu Lucy. – Nie przestawaj.
Sposób, w jaki to wypowiedziała, dodał mu nowy zastrzyk
adrenaliny. Po raz kolejny wszedł w nią dalej – nie tak głęboko i intensywnie,
jak wcześniej, lecz robił to znacznie szybciej. Na tyle szybko, że Lucy miarowo
uderzała łokciami o drzwi. Było jej dobrze. Widział to po jej zachowaniu,
słyszał to w jej przyspieszonym oddechu, ale wystarczyło przekierować dłoń z
jej podbrzusza niżej i zacząć pieścić palcami łechtaczkę, by dziewczyna nie
była w stanie ustać w miejscu, pojękując coraz głośniej. Nagle Lucy wręcz
pisnęła i spięła się, jakby coś nią szarpnęło. Natsu poczuł, jak wnętrze
dziewczyny zaciska się na jego członku, a niewielkie początkowe drgawki
przerodziły się w spazmy niekontrolowanych skurczy. Doszła.
Zaczekał jeszcze moment, aż ciało Heartfilii nieco się uspokoi, po
czym wyszedł z niej, odwrócił do siebie przodem i podniósł, chwytając ją
za uda. Nieco rozczochrana Lucy natychmiast uczepiła się nimi o biodra
Dragneela, który przycisnął ją do drzwi. Kochając się z nią, nie mógł napatrzeć
się na jej zarumienione policzki, zmęczone spojrzenie, rozchylone usta i
skaczące piersi. Nie potrzebował wiele czasu, by również i on doczekał się
orgazmu.
Gdy skończył, Lucy powoli zsunęła się z mężczyzny, ujęła jego
policzki w dłonie i pocałowała. Równie zmachana jak on, uśmiechnęła się do
niego pogodnie.
– Ty też nie jesteś mi obojętny, Natsu.
Nie spodziewał się teraz takiego wyznania. Zaskoczyła go, nie
wiedział już który raz dzisiejszego dnia. Nie odpowiedział jej, zresztą Lucy
nie wyglądała, jakby tego oczekiwała, ponieważ zaraz po tym wyznaniu
pospiesznie ogarnęła swoje włosy i sukienkę, a następnie zanurkowała ręką w
torebce, by znaleźć klucz do hotelowego pokoju.
Poczuł się dziwnie. Dziwnie szczęśliwy i tak lekki, że niemal
mógłby unieść się na kilka centymetrów nad ziemią.
– Ten klucz nie pasuje – Lucy wyrwała go z zadumy.
– Jak to nie pasuje? – spytał, także ogarniając się do względnie
przyzwoitego stanu.
– No zobacz.
Natsu zabrał klucz od dziewczyny i włożył go do zamka, jednak ten
za nic nie chciał się ruszyć.
– To jest sześć czy dziewięć? – spytał retorycznie, spoglądając
to na breloczek z numerkiem, to na złotą zawieszkę z numerem dziewięć,
zaczepioną na drzwiach. Heartfilia wtedy zrozumiała, że chyba popełniła błąd,
ale obydwoje zwątpili dopiero wtedy, gdy drzwi od pokoju otworzyły się z
drugiej strony.
Pan Silver Fullbuster ubrany w szlafrok wyszedł na korytarz, by
wyjąć klucz z zamka.
– To raczej będzie szóstka – odpowiedział i z szerokim uśmiechem
oddał klucz Dragneelowi. – Oj, młodzi, no przestańcie się tak czerwienić.
Każdemu zdarzy się pomylić, haha!
Następnego dnia Lucy obudziły delikatne muśnięcia w nagi kark. Przecierając oko, uśmiechnęła się pogodnie i odwróciła na drugi bok.
– Obudziłem cię, gwiazdeczko?
Zaciesz z twarzy Heartfilii zaczął powoli zanikać. Widząc leżącego obok Natsu, który bawił się jej kosmykami włosów, przypomniała sobie wczorajszą noc.
– O nie – jęknęła, chowając się pod kołdrą. Jęknęła drugi raz, gdy zdała sobie sprawę, że obydwoje są pod nią zupełnie nadzy.
– Aż taki straszny jestem z rana? – zaśmiał się Dragneel.
– Nie patrz na mnie!
– Czemu? Chyba nie żałujesz...
– Nie! – zawołała natychmiast. – Po prostu mi wstyd za wczoraj.
W odpowiedzi Natsu również w całości zakrył się kołdrą i zniżył się do wysokości Lucy, obdarzając ją promiennym uśmiechem.
– Tu się nie ma czego wstydzić... Rany boskie, ale ty jesteś słodka.
W tym momencie Lucy osiągnęła apogeum zażenowania.
– Przestań – jęknęła zażenowana, wtulając się w jego nagi tors.
Dwie godziny później zdążyli się ogarnąć, spakować i wypić kawę. Pomimo namówień ze strony Graya i Juvii, nie zostali na poprawinach. By plan Levy nie spalił na panewce i Jude nie odkrył prawdy o tym, jak Heartfilia spędzała ten weekend, musieli wrócić do Magnolii przed dzisiejszym wieczorem.
Większość drogi w autobusie Natsu trzymał Lucy za rękę, lecz nawet to niezbyt poprawiało jej humoru.
– Wszystko w porządku? – spytał w końcu Dragneel, zaniepokojony jej milczeniem.
– Nie. Ten weekend minął stanowczo za szybko.
– Zawsze możemy to powtórzyć – zaproponował Natsu.
– A wielu masz przyjaciół, którzy planują ślub?
Dragneel aż prychnął z rozbawienia.
– Możemy wbijać na cudze wesela, jak tak je lubisz. Dla ciebie wszystko.
Tym razem także Heartfilia zachichotała głośniej.
– Będę tęsknić – powiedziała ciszej, z dozą smutku.
– Nawet nie zdążysz, nie pozwolę ci na to.
– W sumie to niedługo będziesz miał okazję zobaczyć mnie, gdy tylko będziesz tego chciał – Lucy stwierdziła tajemniczo, ledwo powstrzymując śmiech, gdy Natsu spojrzał na nią z pytającą miną.
– Co masz na myśli?
– Od jutra zaczynam pracę w kawiarni naprzeciw komisariatu. Wiesz, żeby spłacić ten nieszczęsny mandat.
– Poważnie?
– Tak... – odrzekła, nie będąc pewna, czy ucieszy się z tej wiadomości.
– To niedobrze – westchnął Dragneel, rozkładając bezradnie ręce, co na moment zmroziło Lucy krew w żyłach. – To bardzo źle... Wygląda na to, że zostanę kawoholikiem. Nie wiem, czy moje serce to wytrzyma. – Ostatnie słowa wypowiadał przez śmiech po tym, jak Lucy uderzyła go pięścią w ramię.
– Wredny przygłup.
– Byś widziała swoją minę – zarechotał, ponownie odnajdując dłoń Heartilii. Śmiejąc się, ścisnął ją mocno, na co Heartfilia pokiwała głową z dezaprobatą. Mimo to pogłębiła ich uścisk splecionych palców, chcąc nacieszyć się tą chwilą jak najdłużej – choć teraz perspektywa jutra nie była już taka zła.
Czeeeść~!
OdpowiedzUsuńCo prawda dalej umieram, ale nie chcę żebyś smutała, więc na te kilka chwil wróciłam do żywychxD
Silver w twoim wydaniu bardzo mi się podobała, chcem go wyncej! Wyncej!!!
Fajnie, że Lu i Juvia złapały kontakt, ale i tak najbardziej rozwaliło mnie jak panna młoda pokrzyżowała plany Natsu i Graya - chcieli pofiglować z ukochanymi dziewuszkami, a tutaj taka dupa, no! D:
Zabrzmi chamsko, jednak cieszę się, że zrezygnowałaś z "rywalki o miłość Juvii", czy jak to tam szło. Lubię Juvię, shipuję z Grayem, ale ten gag zawsze mnie wkurwiał, bo Loxar traciła to, za co ją polubiłam - inteligencję. Wiem, że FT jest pełne gagów, niemniej gagi dotyczące Gruvii nie pykły, przynajmniej według mnie. Ups, ból dupy na tym punkcie ujrzał światło dzienne, sorry!
Ej, jednak wykorzystałaś moje pytanie z "sądzisz", czy mam omamy wzrokowe?!
W ogóle czemu mam wrażenie, że to zdanie - "On jest dla mnie częścią tej rodziny. Jest jak brat. Strasznie wnerwiający, upierdliwy, który wiecznie mi dogryza i dokucza... Ale jednak brat." pasowałoby też do mnie?xDDD Aaa, no tak, bo jestem upierdliwym, wiecznie dogryzającym i dokuczającym chochlikiem, który upierdliwością przebija wszystkich:DDD
"Po cuda to do Boga, nie do mnie." - kradnę i nie oddam polubownie, odradzam sądy, cho od razu na solo na gołe pięści!
Zachowanie Erzy w kościele rozjebało system, tyle tylko napiszę, bo łzy śmiechu na nic więcej nie pozwalająxD
Kurde, czemuś nie wstawiła żadnego zdjęcia kreacji Lu? Chętnie bym zobaczyła :D
To samo dotyczy się piosenki - chętnie bym się dowiedziała kto ją śpiewa. No i też wstawiłabym dane wykonawcy i tytuł na dole rozdziału, co by ktoś się nie doczepił, że wzięłaś tekst bez oznaczenia jego prawowitego właściciela.
Faktycznie, nie dość, że krótkie, to jeszcze takie mało szczegółowe te seksy. Zupełnie jak nie ty, ale i tak dużo lepiej ode mnie, bo odważyłaś się je napisać :D
Jebłam przy momencie SilveraxDDD
Prrrfff... Co wszyscy z tą kawą, czuję się jak dziwadło, bo każdy w moim otoczeniu woli kawę od herbaty, buuu :c
Pozdrawiam serdecznie i czekam na dalsze perypetie naszego NaLu, chociaż nie shipuję ich tak hardo jak Gruvii, hehe ;)
Ginny zombie xD Ale kochana jesteś, naprawdę nie trzeba było :o :***
UsuńTeraz cię zasmucę, ponieważ nie planowałam więcej wciskać do tego opowiadania Silvera, ale może jeszcze jakoś epizodycznie się pojawi. I mnie też strasznie wkurzał ten gag z Juvią i rywalką w miłości - a Juvia to jednak moja ulubienica, więc ten uszczerbek w jej mózgu bolał mnie zawsze niemniej niż ciebie xD. I tak, wykorzystałam twoje "sądzisz", choć je chyba nieco zmodyfikowałam - jeszcze raz dziękuję za twoją nieocenioną pomoc :*
Btw, jak pisałam o Natsu jako "bracie" - tym wkurzającym, ect... Nie wiem czemu, ale pomyślałam o twoim bracie xDDD Może temu, że on cię tak zawsze wpienia :D
"Po cuda to do Boga nie do mnie" to tekst autorski, ale zezwalam ci na podkradnięcie, nawet drogę sądową sobie odpuszczę :D.
Kreacja Lu i odnośnik do piosenki masz już dodany na końcu rozdziału, specjalnie dla ciebie :* Tak swoją drogą, piosenki Anny Jantar można już chyba sobie podkradać do przeróbek, itp (polskie prawo zezwala na to bodajże po 40 latach od wydania utworu), aczkolwiek jest to tak znana piosenka, że nawet nie pomyślałam, że trzeba przypominać, kto ją śpiewał - przynajmniej tak mi się zdawało :D.
Seksy wiem, że smętne. W sumie po przejrzeniu całości stwierdzam, że cały rozdział taki jest. Fabularnie może i spoko, ale opisane po łebkach - spieszenie się z wstawieniem rozdziału na Mikołajki zrobiło swoje :(
I nikt nie mówi, że herbata jest gorsza od kawy! Ja mam fioła na punkcie owocowych herbat (wczoraj właśnie sobie kupiłam mango z brzoskwinią na zimowe wieczory :o), ale jednak jak pijasz już kawę, to ciężko wyobrazić sobie bez niej życie, albo chociaż poranki :') Stwierdzam więc, że herbatki są lepsze, bo nie uzależniają jak kawusia :D
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ :D :***
Duet Juvia-Lucy jest the best! Świetnie, że się polubiły :) Trochę się bałam reakcji Lucy na wieść o Gray'u, ale ładnie to rozegrałaś. Silver to hit! Cała ta scena przed pokojem hotelowym - już czułam, że coś będzie nie tak, ale nie aż tak! XD
OdpowiedzUsuńI mam kolejną teorię spiskową! ZDJĘCIE! Jude zobaczy zdjęcie i już będzie wiedział! Aaa! Drama się szykuje, czuję to w kościach, za wesoło się zrobiło!
Miałam niemałą zagwozdkę jak rozwiązać tą reakcję Lucy na Graya, ale odpuściłam sobie większe dramy - nie ma co ich robić tam, gdzie są niepotrzebne :P I widzę Silver skradł wasze serca haha :D
UsuńO dalszych dramach milczę na razie jak grób - trzeba poczekać na kolejne rozdziały ^^. Może sobie nieco poczekacie, ale... Nie macie pojęcia, co się odwali xD.
Dziękuję ślicznie za komentarz :***
O ja nowy rozdział :O uwielbiam tu Juvie, a to jak pokrzyżowała plany facetów to miód na me oczy xD Jednak to Erza wygrala, dla mnie, wszystko w tym rozdziale. Śmiałam się z niej i potem miałam banana na twarzy przez resztę czytania. A sukienka, którą wybrała dla Lu... no cóż... Nie powiem, że bardzo śmiała :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję iż nie będziemy musieli czekać na następny rozdział parę miesięcy:D
Ściska Jazz
Nowy rozdział będzie szybciej, niż się spodziewasz ;) I dziękuję za komentarz :D :*
UsuńNie wiem czemu ale myślałam, że Lucyna gdzieś nam tam zwymiotuje w którymś momencie XD no ale całe szczęście, że tak się nie stało, uf.
OdpowiedzUsuńScena w holu - Cudo. Pijana Lucyna to po prostu spirit animal, kocham.
Życzę dużo weny, buziaki! :*