27 lipca 2018

5 "Kłamczucha"

Natsu siedział na kanapie przed telewizorem. Wpatrzony w wieczorne wiadomości, w rzeczywistości nie oglądał ich. Machinalnie drapał leżącego obok kota za uchem, pogrążony w myślach.
Udało mu się namówić prokuratora, by przywrócił go do sprawy, super. Była to niebezpieczna „gra”, jednak jeśli zdoła rozbić gang handlarzy, ta gra okaże się warta świeczki. Nie do końca kierowały nim szlachetne powody. Porwane dziewczyny? Zniwelowanie niebezpieczeństwa na ulicach Magnolii? Czekał na niego awans, lepsza pensja, stała posada w policji. A co najważniejsze, wreszcie udowodni Igneelowi i reszcie, że jednak jest coś wart. Pokaże, jak bardzo się mylili, nie wierząc w niego. I dokona tego, był tego pewien. Wystarczyło zaledwie znaleźć Lucy i odpowiednio wszystko rozegrać. Zmanipulować ją. Przypuszczał, że nie będzie miał z tym żadnych problemów. Młoda, łatwa studentka – już on wiedział jak takiej zawrócić w głowie. Był tylko jeden drobiazg. Prócz imienia, nie wiedział o niej praktycznie nic. Zaledwie tyle, że studiowała na Akademii Muzycznej.
Ktoś zapukał do drzwi, a spłoszony Happy zeskoczył z kanapy. Natsu natomiast przeciągnął się, wyłączył telewizor i poszedł otworzyć.
– Siema – przywitał się Gray. Pomimo zaproszenia, nie wszedł do mieszkania. – Wpadłem do ciebie przelotem i uciekam do roboty. Zapomniałem ci to dać ostatnim razem.
Natsu wziął z jego ręki beżową kopertę, podpisaną swoim imieniem. Z uniesioną brwią wyjął z niej zaproszenie ślubne.
Fullbuster był pierwszą osobą, jaką Natsu poznał po przyjeździe do Magnolii. Obecnie był też jego najbliższym przyjacielem oraz informatorem – pracując jako barman, Gray nie raz widział i słyszał naprawdę wiele. To właśnie dzięki temu Dragneel dowiedział się czegoś więcej o zaginionych dziewczynach i zdołał dołączyć do gangu w celu jej zinfiltrowania. 
Natsu otworzył zaproszenie i znieruchomiał.
– Za dwa tygodnie? Nie spieszycie się za bardzo? Przecież dopiero co oświadczyłeś się Juvii.
– A po co czekać – Gray wzdrygnął ramionami, lecz Dragneelowi nie umknęło, że jego przyjaciel próbuje uniknąć kontaktu wzrokowego. – Zresztą, zaistniały pewne okoliczności...
Natsu ze zniesmaczeniem pokiwał głową. Wiedział, że ta dziewczyna jest dla Fullbustera bardzo ważna, ale żeby zaraz zakłuwać się w kajdany małżeństwa? Nagle go olśniło.
– Nie gadaj, że wpadliście! – zawołał zdumiony, a starsza sąsiadka z na przeciwka, która właśnie wychodziła ze swojego mieszkania, spojrzała na nich z rezerwą. Dragneel nie za bardzo się tym przejął.
– O kurcze, stary... Chyba powinienem złożyć gratulacje, co nie?
Gray zaśmiał się smętnie. Gdy Natsu ujrzał jego niemrawą minę, uśmiechnął się szczerze i poklepał go po ramieniu. Doskonale wiedział, co przeżywa. Może nie z autopsji, jednak przez sześć lat znajomości zdążył poznać go na wylot. Gray w życiu nie żeniłby się z powodu dzieciaka, taki już był. Facet po prostu miał obawy, czy sprosta nowym wyzwaniom. A to świadczyło tylko i wyłącznie o tym, jak bardzo mu zależy.
– Trzeba to koniecznie opić na kawalerskim!
– Kawalerski to kwestia do przedyskutowania. Na razie pomyśl, kogo wziąć ze sobą, bo zaproszenie jest też dla osoby towarzyszącej.
Dragneel posłał Grayowi karcące spojrzenie.
– I kogo niby wezmę. Może tego mohera z na przeciwka? – zażartował, wskazując na drzwi do mieszkania sąsiadki.
– To by było ciekawe – stwierdził Fullbuster. – Bym zapomniał! Mam jeszcze dla ciebie tego fanta.
– A co to? – spytał Dragneel, gdy przyjaciel podał mu niewielką damską torebkę.
– Nie poznajesz? Ta blondyna zostawiła ją w klubie.
Natsu w końcu skojarzył, że tamtego dnia Lucy faktycznie miała przy sobie ciemną kopertówkę. Pamiętał, że trochę mu przeszkadzała, kiedy tańcząc, dokładnie badał dłońmi różne części ciała dziewczyny przez materiał sukienki. O ile to, co wyczyniali na parkiecie można było nazwać tańcem.
Podziękował Fullbusterowi za fatygę i jak tylko po zamienieniu z nim paru słów zamknął drzwi, zajrzał do torebki. Niewiele w niej zastał – nie było w niej telefonu ani portfela. Tylko czerwona pomadka, guma do żucia i granatowy notes z liczbą w herbie oraz obecnym rokiem. Dragneel przejrzał notatnik, który okazał się niemalże pusty. Jedynie pod datą na początku września ktoś wyskrobał czarnym długopisem „rozpoczęcie roku szkolnego”.
Natsu obejrzał notes ze wszystkich stron i coś zaczęło mu świtać po głowie. Po chwili przegonił z laptopa śpiącego na nim Happiego i włączył urządzenie. Poszukał w wyszukiwarce magnolskich szkół. 
– A to kłamczucha. – Z niezadowolenia aż cmoknął przez zaciśnięte zęby. Liceum ogólnokształcące numer dwa miało identyczny herb, jak na notesie Lucy.

***

Lucy miała coraz większe problemy z bezsennością. Nie miała apetytu, wciąż chodziła rozkojarzona i nie mogła się na niczym skupić. Była przygnębiona. Rodzice, którym nigdy nie sprawiała kłopotów oraz byli zbyt pochłonięci pracą, nawet tego nie zauważyli.
Od jej ostatniego spotkania ze Stingiem minęły zaledwie dwa dni. Być może tylko jej się zdawało, lecz od tamtego momentu miała wrażenie, że wciąż jest obserwowana. Pewnie mieli ją na oku, czekając, aż spotka się z tym policjantem.
Na samą myśl o nim zakryła się kołdrą po sam nos. Nie mogła zapomnieć tamtej nocy. O tym, co jej zrobił. Co ona zrobiła... Nie mogła mu wybaczyć, że tak podstępnie ją wykorzystał. Skoro był policjantem, pomógłby jej i tak czy siak. A on...
Lucy zakryła się kołdrą aż po czoło. Chciała o nim zapomnieć. Liczyła także, że jeśli już nigdy więcej nie spotka Natsu, gangsterzy uwierzą, że nie ma z nim nic wspólnego i po prostu odpuszczą. Były na to nikłe szanse, jednak miała tą nikłą nadzieję.
Westchnęła ciężko i odkryła się spod pierzyny, pod którą zaczęło brakować tlenu. Za oknem już świtało. Wszystko jakoś się ułoży – pokrzepiła się w myślach. Wszystko będzie dobrze, jeśli tylko ten człowiek nigdy więcej nie pojawi się w jej życiu. A na to szanse były przecież zerowe.

Trwała właśnie lekcja wychowawcza, na której zawsze mieli totalny luz. Na tych zajęciach odrabiało się zaległe zadania domowe, rozmawiało z innymi, wychodziło na papierosy pod pretekstem skorzystania z toalety. Ich wychowawca zdawał się tym nie przejmować, za długo pracował w owej placówce i najwidoczniej dopadło go wypalenie zawodowe. Przeważnie pochłaniało go coś o wiele istotniejszego niż uczniowie. Chociażby gra w Tetrisa na przedpotopowym telefonie.
Dzisiejszego dnia większość dziewczyn stało przy oknie. Cały czas chichotały i szeptały między sobą – były czymś wyraźnie poruszone.
– Ciekawe, do kogo przyjechał.
– Może to czyiś ojciec?
– Zgłupiałaś? Za młody jest!
– Może to nowy nauczyciel?
– O Boże, z takim to bym chętnie wzięła prywatne lekcje biologii.
Levy, siedząca na ławce Lucy, również spojrzała w stronę okna.
– Kogo one tam widzą, że tak się rozpływają – mruknęła nieco zaciekawiona. – Nawet Sherry, która nie widzi świata poza swoim Renem, stoi tam i patrzy się na kogoś jak sroka w gnat.
– To idź i zobacz - zaproponowała Lucy, opierając głowę o położony na ławce plecak. W przeciwieństwie do reszty koleżanek, miała to po prostu gdzieś.
Levy w końcu zeskoczyła ze szkolnej ławki i podeszła do okna. Nie postała tam długo, gdyż zaraz cofnęła się do Heartfilii, którą zaczęła ciągnąć za rękę.
– Musisz to zobaczyć!
Lucy jęknęła ociężale, ale w końcu wstała z krzesła i z niechęcią podeszła do okna. Reszta koleżanek zrobiła jej nieco miejsca.
– Tam! Patrz tam! – zawołała McGarden, wskazując palcem na czerwoną Mazde 6, zaparkowanego tuż obok postoju dla pojazdów kadry nauczycielskiej. Lucy omal nie dostała zawału, nie było mowy o pomyłce.
– To on, nie? To ten z klubu, który ci pomógł! – Levy omal nie skakała z podekscytowania, a reszta dziewcząt skierowała na Heartfilię zdumione spojrzenia. Miały wręcz wypisane na twarzach, że żądają natychmiastowych wyjaśnień. Nawet Loki, który to usłyszał, zerknął z zaciekawieniem w ich stronę.
Przerażona Lucy zaczęła odsuwać się od okna i koleżanek. To nie mogła być prawda... Co on tu robił!
– Lucy? Wszystko w porządku? – spytała Levy, a Heartfilia spojrzała na nią zlęknionym wzrokiem.
McGarden nie była świadoma wielu rzeczy. Owszem, wiedziała, że została uprowadzona z klubu, a Natsu jej pomógł. Po sytuacji z białym vanem musiała jej coś powiedzieć, lecz nic więcej nie wyjawiła przyjaciółce. Nie chciała jej w to wciągać i... Było jej zwyczajnie wstyd.
W końcu otrząsnęła się z szoku, odwróciła się od koleżanek i bez słowa wróciła na swoje miejsce. Nie dowierzając, Levy zaraz do niej dołączyła. Stanęła obok siedzącej dziewczyny, opierając dłonie o blat szkolnej ławki.
– Nie zejdziesz do niego?
– Nie chcę go widzieć – stwierdziła cicho Lucy.
– Co? Dlaczego! Przecież on ci wtedy pomógł!
– Nie masz pojęcia, co on mi zrobił...
McGarden wyprostowała plecy, bacznie obserwując przyjaciółkę. Z początku wściekła się, że Lucy coś przed nią ukrywa. Nigdy nie miały przed sobą tajemnic. Chciała jej wygarnąć, lecz wstrzymała się z pretensjami, gdy Heartfilia sięgnęła po podręcznik od historii i udając, że go czyta, mocno zacisnęła na nim palce. Blondynka usilnie próbowała zgrywać obojętną, lecz marnie jej to wychodziło, gdy trzęsła się jak owsik w tyłku. 
– Lucy, trzymasz książkę do góry nogami.
– Co?
Levy zmarszczyła brwi. Zaczęła łączyć ostatnie wydarzenia w całość i zdenerwowana, zerknęła w stronę koleżanek, które wciąż stały przy oknie. Nie mogła sobie wyobrazić, co ten człowiek musiał zrobić, że Heartfilia nie była w stanie o tym mówić. 
– Powiesz mi wreszcie, co się dzieje?
– Nic się nie dzieje – burknęła Lucy, odwracając podręcznik od historii. Zaczęła mozolnie przewracać jego kartki i skupiła na tej czynności całą swoją uwagę.
– Okej – wkurzyła się McGarden. – Skoro ty nie chcesz, to chyba ja sobie z nim pogadam!
Zanim do Lucy dotarł sens tych słów, zobaczyła jak Levy opuszcza salę, oznajmiając nauczycielowi wyjście do toalety. 
– Czekaj! – krzyknęła za przyjaciółką i zerwała się z miejsca. Wychowawca nawet nie zareagował.
– Ciebie też przycisnęło, że tak pędzisz? – zawołał prześmiewczo Loki, gdy go mijała, jednak zupełnie to zignorowała. Na oślep wepchnęła podręcznik do plecaka i zakładając go na ramię, wybiegła z klasy.
Dogoniła Levy dopiero przy dyżurce, tuż przed wyjściem ze szkoły.
– No stój! – zawołała lekko zmachana i przyłożyła dłoń do jej ramienia. McGarden w końcu przystanęła i spojrzała na Lucy bez emocji.
– Pójdę do niego. Sama – dodała Heartfilia, patrząc na Levy błagalnym wzrokiem. 
– Chyba będziemy musiały poważnie porozmawiać, co?
– Dobrze – zgodziła się po chwili namysłu. - Obiecuję.
McGarden westchnęła ciężko i zrobiła krok w tył. – Droga wolna.
Heartfilia uśmiechnęła się nerwowo, po czym wyszła dziarsko z budynku. Chciała w ten sposób pokazać przed Levy, że niczego się nie obawia, lecz jej nieustraszoność skończyła się w chwili, gdy Natsu dostrzegł ją zaraz po opuszczeniu szkoły.
Zacisnęła rękę na pasku plecaka i wzięła głęboki oddech.
– Do twarzy ci w tym szkolnym mundurku – usłyszała, gdy dzieliły ich ostatnie metry.
– Co ty tu robisz, do cholery? – syknęła podchodząc bliżej. Nie ukrywała swojej złości.
Natsu zmierzył ją wzrokiem, a jego brew drgnęła do góry. – Myślałem, że bardziej ucieszysz się na mój widok. Przyszedłem ci coś oddać.
Heartfilia bacznie śledziła każdy jego ruch. Zdębiała, gdy otworzył drzwiczki mazdy i sięgnął po czarną kopertówkę.
– Moja torebka! – zawołała. Chciała ją zabrać, lecz Natsu szybko uniósł rękę do góry.
Zaskoczona Lucy prychnęła, nie dowierzając.
– Zapomnij, nie będę po nią skakać. Masz mi ją oddać w tej chwili – zagroziła, patrząc na mężczyznę z politowaniem.
Dragneel milczał. Wpatrywał się w licealistkę z niecnym uśmieszkiem. Musiał przyznać, że wyglądała zupełnie inaczej, niż tamtej nocy. Bez tony makijażu, bez wysokich szpilek, tak świeżo, młodo. Uroczo i o wiele piękniej.
– Studentka akademii muzycznej, dobre sobie – zakpił z dziewczyny, która skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
– Odezwał się hipokryta.
– Ej, ja cię nie okłamałem. Nie pytałaś kim... – urwał, widząc zmianę na twarzy Lucy. Sekundę później podskoczyła do góry, chcąc wyrwać mu torebkę. Tak, jak przypuszczał.
Uśmiechając się szerzej, specjalnie upuścił jej własność na ziemię i złapał zaskoczoną Heartfilię za nadgarstek. Przyciągnął ją do siebie na tyle blisko, że zderzyli się torsami.
– Puść mnie! Wszyscy patrzą w oknach! – zawołała wystraszona.
– Czemu? – spytał szeptem, przysuwając usta do jej ucha, zakrytego pod blond włosami. – Ostatnim razem ci się podobało. Przyznaj, lubisz to...
Lucy nie wierzyła w to, co usłyszała. Czując, jak gotuje się od wewnątrz, wyrwała się z uścisku mężczyzny i z całej siły uderzyła go otwartą dłonią w policzek.
– Nie chcę cię więcej widzieć, palancie! – podniosła głos i zupełnie zapominając o torebce, ruszyła w stronę szkoły. Zaskoczona Levy wybiegła jej na przeciw, lecz Lucy nie zatrzymała się, aż nie zniknęła Dragneelowi z oczu. 
Natsu przez cały ten czas stał nieruchomo i patrzył na odchodzące dziewczyny, próbował pojąć, co tak właściwie się wydarzyło. Był przekonany, że dobrze rozgryzł tę dziewuchę. Z reguły nie miał z tym najmniejszych problemów, znał się na ludziach jak mało kto. 
Nieco rozpieszczona panna z dobrym startem w życie, która tylko zgrywała nieśmiałą. Uparta, zawzięta, z wiecznym parciem by być we wszystkim najlepsza, marzyła o odskoczni, o czymś niebezpiecznym, wręcz ekstremalnym – widział takich na pęczki i przypisał ją do tego samego worka. Tak właśnie ją postrzegał. Może i nadal upierałby się, że blondynka zgrywa niewiniątko, lecz przysiągłby, że dostrzegł w jej oczach wzbierające się łzy. Jej wyraz twarzy, gdy powiedział dla żartu kilka głupich słów... Zupełnie jakby to ona oberwała w twarz, nie on.  
Myślał, że żądna przygód dziewczyna na to poleci. Najwyraźniej się nieco przeliczył. 
Schylając się po torebkę, rozmasował sobie piekący policzek. Skubana, miała parę w łapie. Wyzbywając się nikłych wyrzutów sumienia, zaśmiał się cicho.
– Cóż, będę musiał ugryźć ten chlebek z innej strony – zażartował do Gildartsa, który wyszedł do niego z ukrycia.





 Przyznam, że ten rozdział pisało mi się bardzo ciężko. Szło mi jak krew z nosa. Do tego rozdział miał być o połowę dłuższy, ale postanowiłam dalszą część przełożyć na następny post. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział się wam spodoba ;) :*

4 komentarze:

  1. Niah, niah. :D
    A w tej torebce nie było jakiegoś dowody LUcy, gdzie widniałoby jej nazwisko? ;D Szczególnie, że była w klubie z tą torebką. :D
    Natsu sobie zasłużył na liśia. Ja bm poprawila i kopnęła go jeszcze między nogi. xD
    I Gray będzie miał dzieciaka, jak słodko. :D
    Chcę poznać Juvię. *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W torebce było tylko to, co wymieniłam :p Miałam jeszcze tą kwestię poruszyć w tym rozdziale, ale że podzieliłam go na pół... Trzeba poczekać xD
      No i nie wiem która z czytających dziewcząt /kobiet uzna, że Dragneelowi się nie należy kopniak między nogi :')
      Chcesz poznać Juvie? Przyznam nie lada wyzwanie mi rzuciłaś, ale zobaczę, co da się zrobić :D
      Bardzo ci dziękuję za komentarz, kochana!

      Usuń
  2. Rozdział - miodzio! Natsu - *&#@$^#! >_<
    Czekam na więcej i więcej! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, Agathe! Niezmiernie się cieszę, że rozdział ci się spodobał :D :*

      Usuń

Szablon © Stworki|Yasha