3 sierpnia 2019

15 "Nastoletnia drama"

Erza Scarlet przechadzała się po centrum handlowym i ze znudzeniem obserwowała ubrania, wystawione na manekinach przy sklepowych witrynach. Choć spędziła tu już przeszło pół godziny, jeszcze nie zajrzała do ani jednego butiku. 
Policjantka zawsze była bardzo wybredna co do szykowniejszych ubrań. Niestety okoliczność, jaką był ślub jej przyjaciela, zmusił ją do wybrania się na szybkie zakupy — jak i do zajrzenia wreszcie do któregoś ze sklepu. Zwlekała z tym już zbyt długo. Czas do uroczystości mogła już odmierzać w godzinach, a ona wciąż nie miała czego na siebie włożyć. 
Bardzo niepewnie wkroczyła do jednego z butików. Rozglądając się po sklepie, wyglądała, jakby nie wiedziała, co tu robiła. Podeszła do jednego ze stojaków i bez większych emocji zaczęła przesuwać po nim sukienki na wieszakach.
— Przestań co chwilę spoglądać w ten pieprzony telefon, Lucy! Tak nigdy nie znajdziemy ci sukienki na sobotni ślub! — zawołała jakaś dziewczyna, stojąca nieopodal. Mimowolnie zwróciła tym uwagę Erzy, która odwróciła się w jej kierunku.
— Nie drzyj się na cały sklep. — Towarzysząca koleżance blondynka skarciła ją cicho.
— A ty się skup — nastolatka odrzekła już ciszej. — Natsu ma być świadkiem, musisz jakoś wyglądać.
Scarlet z szerzej otwartymi oczami obserwowała, jak Lucy ze skwaszoną miną chowa telefon do bocznej przegródki w plecaku.
Nie miała żadnych wątpliwości — widziała ją na komisariacie. Dragneel przesłuchiwał ją w dniu, w którym złapał Stinga Eucliffea. Ponadto niemożliwym było, by w Magnolii mieszkał inny Natsu, który w ten weekend jest świadkiem na czyimś ślubie. To po prostu nie mógł być przypadek.
— Będziesz się z nim widzieć cały weekend, nie możesz się od niego oderwać na kilka godzin?
Erza ostrożnie przysunęła się do dziewcząt kilka kroków i, chowając się za sukienkami, nadstawiła ucha.
— Nie pisałam z nim. My tylko dzwonimy do siebie wieczorem. W dzień Natsu nie ma czasu, jest zapracowany.
Scarlet ledwo powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Natsu zapracowany? Przecież on nie znał nawet takiego słowa. Ładne kity Dragneel wciskał tej młodej siksie. Bo ile ona mogła mieć lat, może maksymalnie z dziewiętnaście? Nie... Miały plecaki i ubrane były w marynarki ze szkolnego mundurku — wydedukowała Erza. Obie miały najwyżej siedemnastkę.
— Oho, pan policjant w dzień ściga złych bandziorów, a wieczorami opowiada ci podniecające historie ze swojego dnia?
— Levy, to się leczy, wiesz? — zirytowana Lucy warknęła z niecierpliwością na swoją roześmianą przyjaciółkę.
Scarlet zaczęła przyglądać się blondynce. Nie mogła odmówić jej urody. Wyglądała na dość miłą, a przy tej Levy to już w ogóle zdawała się być bardzo rozsądna i ułożona. Więc jakim cudem mogło coś ją łączyć z sześć lat starszym, nieokrzesanym debilem, jakim był Dragneel?! Słyszała, że przeciwieństwa się przyciągają, ale to była już lekka przesada! Choć... Może nie powinna tak pochopnie ich osądzać? Sama jest w sytuacji, którą większość oceniłaby bardzo nieprzychylnie...
— No to o czym tak codziennie rozmawiacie, hmm?
— O różnych rzeczach. Jest z niego trochę przygłup, ale... To urocze — burknęła Lucy, odwracając się bokiem do przyjaciółki. I nieświadomie wprost do Erzy, która przyjrzała się jej rumieńcom, niewinnemu uśmiechowi i zaróżowionym policzkom.
Ta mina rozmiękczyła Scarlet serce, lecz po chwili nastolatka jakby posmutniała.
— Mimo wszystko wciąż niewiele się o nim dowiedziałam. Nie wiem... Nie wiem czy ten wyjazd do Oak to dobry pomysł.
— Lucy, znów zaczynasz?! — Levy szybko zainterweniowała. — Już to przerabiałyśmy!
— Tak wiem, przepraszam — westchnęła Lucy. — Po prostu denerwuję się jutrem. Jeszcze nigdy nie byłam na weselu.
— Yhym, bo tym się właśnie denerwujesz.
— Też... — przyznała zamyślona.
Erza stwierdziła, że usłyszała już dość. Przesuwając ostatni wieszak z sukienką, jaki był na stojaku, stwierdziła, że pora wyjść ze sklepu — i tak nie znalazła w nim dla siebie żadnej kreacji. Zanim jednak zaczęła się zbierać do wyjścia, usłyszała za sobą wołanie Levy.
— Przepraszam panią! Czy znajdzie się ta sukienka w rozmiarze 36?
Scartel patrzyła na dziewczyny ze zdumieniem. Dopiero po chwili zorientowała się, o co proszą nastolatki. Aż tak długo stała przy tych sukienkach, że wzięły ją za jedną z pracownic sklepu?!
I nagle ją olśniło.
— Nie, niestety nie ma tej w tym rozmiarze — odpowiedziała, lustrując turkusową kreację. — A na jaką okazję to ma być?
— Na wesele. Dla niej — Levy wskazała na Lucy, która uśmiechała się wstydliwie za jej plecami.
Boże święty, jaka ta blondyna jest urocza! — pomyślała Erza.
— Wiecie co, myślę, że na takie wydarzenie nada się coś... Widziałam tu jedną taką... O mam!
Kiedy „ekspedientka” sięgnęła po jedną z sukienek, nastolatki szerzej otworzyły oczy.
— Nie sądzę, by TO nadało się na wesele... — zaczęła Lucy, lecz Levy niemalże wyrwała sukienkę z rąk Erzy, a następnie zatkała usta Lucy ręką.
— Marsz do przymierzalni!
— Ale...
— Bez żadnego „ale”!
Heartfilia spoglądnęła na kobiety, które dosłownie wciskały jej sukienkę, po czym zerknęła na cenę, widniejącą na metce.
— Widzisz, jest nawet przeceniona! — zawołała uradowana McGarden.
— I w rozmiarze 36 — dodała Erza.
Lucy jeszcze raz spojrzała na kobiety i westchnęła zrezygnowana. Wiedziała, że decyzja została już podjęta, a jej wizyta w przymierzalni to tylko formalność.
— Dobra, już dobra — jęknęła, kierując się do kabiny, na co zadowolone z siebie dziewczyny uśmiechnęły się niecnie pod nosem. Zarówno i Levy, jak i Erza pomyślały w tym momencie o tym samym — że Natsu na pewno będzie zachwycony.

***

Natsu postanowił oczyścić umysł ze wszystkich bzdetów. Zabawić się i uczcić ostatnie dni wolności swojego przyjaciela. Taki przynajmniej miał plan, ale wcielenie go w życie okazało się nie lada wyczynem. Dopadła go jakiś sentymentalna chandra. I ochota, by zadzwonić do Lucy.
Lekko wstawiony, siedział samotnie na loży ze szklanką whisky w dłoni. Znudzony, obserwował znajomych, którzy bawili się wyśmienicie, pijąc na umór i obserwując striptizerki na rurze. Prężnie wyginały swoje ciała, robiąc przy tym cuda na miarę akrobatek olimpijskich. Drangeela jednak jakoś niespecjalnie podniecał ten widok.
— Mordo ty moja! — Niespodziewanie na loże, którą okupywał Natsu, rzucił się schlany Gray. — Nie wiem kiedy to wszystko zorganizowałeś, ale postarałeś się!
— Stary, dla ciebie wszystko! — zawołał, klepiąc Fullbustera po plecach i przybierając szeroki, aczkolwiek sztuczny uśmiech.
Otaczało ich tyle kobiet, że gdzie by nie spojrzał, wszędzie widział cycki. A mimo to on wciąż myślał o niej.
— Natsu, no co tak zamulasz! — zawołał Gray, chwytając Dragneela za ramię i potrząsając nim.
Fullbuster był dla niego niczym brat, lecz nawet on w takim stanie był dla Dragneela wkurwiający. Po prostu był zbyt trzeźwy, by znosić pijanych. W odpowiedzi machnął tylko ręką, a Gray uwiesił się mu na ramieniu.
— Mów, co ci jest?
— Nie dziś. Dziś jest twój kawalerski.
— A skończ pierdolić! — przyszły pan młody krzyknął mu do ucha. — Jesteś mój brat, co nie? Nie dam ci spokoju, dopóki mi nie powiesz!
Zrezygnowany Natsu jednym duszkiem wypił całą pozostałą whisky ze swojej szklanki i westchnął ciężko. Stwierdził, że co mu szkodzi. Fullbuster w tym stanie i tak nie powinien zbyt wiele pamiętać z tej rozmowy — jeśli w ogóle ją zapamięta.
Nieznacznie schylając głowę, złapał się za włosy.
— Jest aż tak źle? — zdziwił się Gray.
— Wjebałem się w gówno po uszy...
Natsu opowiedział mu z grubsza o wszystkim, poczynając od nocy w motelu, kończąc na kolacji u Heartfillów i jego conocnych, telefonicznych rozmowach z Lucy. Przyjaciel słuchał go uważnie i nie przerywał, co szczerze doceniał. A Dragneel opowiadał i opowiadał, nieustannie przy tym pijąc, aż w końcu porządnie zaszumiało mu w głowie.
Nagle ujrzał przy rurze blondynkę w samych stringach. Była odwrócona do nich plecami, ale tak podobna do...
— Lucy?! — Natsu odruchowo wstał z kanapy, a w głowie tak mu się zakręciło, że nieumyślnie zrzucił ze stołu popielniczkę i kilka pustych szklanek.
— Hej, hej! Nie szalej! — zaśmiał się Gray, kiedy striptizerka wykonała powolny obrót na rurze. Natsu ujrzał jej twarz. Zupełnie inną, obcą.
— Myślałem, że...
— Nieźle cię wzięło! — rechotał Fullbuster, siłą ciągnąc przejętego Dragneela za rękę, by ponownie usiadł na sofie.
— Co mnie niby wzięło, jeszcze mogę sporo wypić! — Natsu zarzekł ze śmiechem, opadając na kanapę.
— Nie mówię o tym, durniu! Wzięło cię na tą młodą blondynę! — furknął Gray, na co policjant spojrzał na niego gniewnym, ale wyraźnie pijanym wzrokiem. — Lecisz na nią jak chuuuj!
Dragneel milczał przez moment, po czym ryknął głośnym śmiechem. Niestety nawet on sam słyszał, jak sztucznie to brzmiało.
— Nieee...
— Tak! — wykłócał się ubawiony po pachy Gray.
Zdegustowany Natsu jedynie zaprzeczył kiwnięciem głowy.
— No co, zaprzeczysz?!
— Przecież to zrobiłem! — odrzekł już lekko zirytowany.
— Kłamiesz!
Natsu nie miał już na niego nerwów.
— A spierdalaj — warknął po chwili, opierając się całymi plecami o kanapę i wychylając głowę do tyłu.
Fullbuster zaśmiał się tak donośnie, że na moment zagłuszył muzykę w barze ze striptizem. 
— Ona... Po prostu nigdy nie poznałem jeszcze takiej dziewczyny. Jest... Jest naprawdę wyjątkowa... — Natsu miał naprawdę spory problem z ujęciem swoich uczuć w słowa, jednak Gray nie musiał go nawet słuchać. Wystarczyło na niego spojrzeć, a on już wiedział, że...
— Wiedziałem, haha! Wiedziałem! Zadurzyłeś się w niej!
— To nie jest zabawne, Gray. To... Mam naprawdę przejebane — stwierdził Natsu, zupełnie pozbywając się z twarzy udawanej radości. — Jest między nami sześć lat różnicy. Rozumiesz to? Sześć.
— No i co z tego — Fullbuster obojętnie wzdrygnął ramionami. — Między mną i Juvią też jest spora różnica wieku.
— Ale Juvia nie jest już licealistką. I jej ojciec nie był prokuratorem, ani twoim przełożonym.
— Gdyby jej ojciec żył, to dziś pewnie zamiast na moim kawalerskim, bawiłbyś się na mojej stypie. Już on by o to zadbał — Gray zażartował ponuro. — I wiesz co, stary? Nie wiedziałem, że kiedykolwiek ci to powiem, ale za dużo myślisz!
— Przeginasz — prychnął rozbawiony Natsu. Po raz pierwszy tego wieczoru szczerze się zaśmiał. Po chwili milczenia dodał: — Zaprosiłem ją.
— Na ślub? — Fullbuster spytał retorycznie. — No i bardzo dobrze. Zobaczysz, wszystko się ułoży!
— Oby — westchnął Dragneel, sięgając do wiaderka z lodem po butelkę wódki i nalał im po kielichu. — No, dość tych żali. To zdrowie pary młodej! I za Graya Juniora!
— A skąd ty niby wiesz, że to będzie chłopak? — zdziwił się Fullbuster.
— Bo mam takie przeczucie.
— Kuźwa, wróżbita Maciej się znalazł... — prychnął rozbawiony Gray, stukając się z Natsu literatkami, po czym opróżnili jej do dna.

***

Piątek.
Zaraz po zakończeniu lekcji, Lucy pędem ruszyła do domu. Niemal wbiegła na swoją ulicę, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przechodnie, których mijała, zerkali na nią ze zdziwieniem, niektórzy nawet odwracali się za nią. Miała to gdzieś, bo w głowie krążyła jej tylko jedna myśl: że wreszcie się z nim zobaczy.
Sukienka na wesele leżała spakowana w walizce, którą schowała pod łóżkiem. Rodzice mieli dziś pracować do wieczora, więc nie było szans, by się na nich natknęła. Wcześniej mówiła im o swoich planach na weekend. Oczywiście skłamała, że będzie nocować u Levy, by dokończyć referat z historii. Ojciec czytał wtedy gazetę przy porannej kawie, a matka spieszyła się do pracy, więc nawet nie słuchali jej uważnie, jednak najważniejsze, że się zgodzili.
Rozpromieniona, wtargnęła do domu niczym huragan. Zatrzasnęła za sobą drzwi, po czym stanęła jak wryta. Nie tego się spodziewała.
— Tata?!
Choć nikogo miała nie zastać w mieszkaniu, Jude właśnie ściągał buty w przedpokoju i spojrzał zdziwiony na zdyszaną córkę, która patrzyła na niego, jakby zobaczyła ducha.
— Nie miałeś dziś pracować do późna?! — zawołała Lucy.
— Udało mi się wcześniej wyrwać z pracy, ale to nie powód by się znęcać nad moimi bębenkami w uszach... — odrzekł beznamiętnie. — A ty gdzie się tak spieszysz?
— Przecież mówiłam ci, tato, że w weekend jestem u Levy, będziemy dokańczać...
Jude schował buty do szafki i zachichotał cicho.
— Nie ma mowy. Od poniedziałku zaczynasz pracę w bistro, zostajesz w domu.
Lucy poczuła, jak krew gotuje się w jej żyłach. Tętno podskoczyło jej dwukrotnie.
— Ale ja muszę dokończyć referat! Przecież się zgodziłeś!
— A Levy nie może zostać u nas?
— Nie tak się umawialiśmy! — wrzasnęła nastolatka, czym zbulwersowała ojca.
— Nie przypominam sobie, byś cokolwiek mówiła na ten temat — odrzekł oschle. — Nie ma żadnego szlajania się po koleżankach. Co ty, własnego domu nie masz, że musisz się u innych uczyć?
Lucy nie dowierzała w to, co się właśnie stało. W to, co usłyszała. Z wściekłości zacisnęła mocno pięści, a w jej oczach pojawiły się łzy.
— Lucy! — zawołał Jude, kiedy dziewczyna bez słowa wbiegła na schody. Nie zatrzymała się na upomnienie rodziciela i trzasnęła za sobą drzwiami od pokoju. Oparła się o nie plecami i zamknęła oczy, powstrzymując płacz.
Wiedziała, że w tej chwili zachowuje się jak typowa, rozkapryszona nastolatka, która nie panuje nad swoimi emocjami. Wiedziała, że obecna nienawiść, jaką żywiła do ojca jest jedynie chwilowa. Urządziła typową nastoletnią dramę, ale nic na to nie mogła poradzić. Czuła, jakby nie plany na weekend, a całe jej życie legło w gruzach. Jakby miała już nigdy nie ujrzeć Dragneela...
Złość zaczęła ustępować żalowi, lecz kiedy chwyciła za telefon, jej dłonie dalej drżały. Napisała do Natsu krótką wiadomość, ale nie wysłała jej od razu. Długo się wahała, lecz w końcu stwierdziła, że nic więcej nie może zrobić. Wylewając łzę, wysłała smsa.


Nie mogę uwierzyć, że ostatni post wstawiałam tu w kwietniu... Czas ucieka mi przez palce. Bardzo was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Niestety praca i życie prywatne (szczególnie praca) dawały mi mocno w kość i nie miałam czasu kompletnie na nic. Chciałam też ten rozdział wydłużyć, ale dziś wstawiam tylko połowę z tego, co mam napisane. Taki ze mnie Polsat, hehe. No i jeśli myśleliście, że ten rozdział będzie już o tym całym weselu, to chyba mnie jeszcze dobrze nie znacie xD. Yasha żadnej okazji do namieszania w swoich opkach nie odpuści, hehe. Jeszcze raz przepraszam za tak długą przerwę i mam nadzieję, że ten rozdział was nie zanudził na amen ;) - muszę przyznać, że czuję się, jakbym lekko wyszła z wprawy i wiem, że ten rozdział nie jest na miarę moich możliwości. Mimo to będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawicie po sobie jakiś ślad, zostawicie mały komentarzyk - fajnie byłoby wiedzieć, czy ktoś tu jeszcze został :P
Następny rozdział powinien pojawić się w niedzielę - muszę tylko dopisać ostatni fragment ;)







6 komentarzy:

  1. Zostałam! I nawet zwróciłam uwagę na tytuł ^^.

    W sumie nie myślałam, że ten rozdział będzie już o weselu, spodziewałam się trochę właśnie takich przygotowań, ale no zaskoczyłaś mnie tym wracającym ojcem! No to nie tak miało być! I co teraz? Chyba musiałby pilnie zostać gdzieś wezwany i to tak w sumie na cały weekend żeby udało jej się faktycznie pójść! Albo jej matka jakoś podświadomie wiedząc co się święci wyciągnie go na weekend z domu. Ale to się trochę kupy dupy nie trzyma, w końcu sama pracuje no i na trzeźwo już nie była tak zachwycona pomysłem ich spiknięcia.

    Erza - detektyw doskonały ^^ Uhu! Mam nadzieję, że niedługo dowiemy się czegoś o jej związku z Jellalem :D

    Rozdział faktycznie krótki, no ale jak mówisz, że jutro będzie kontynuacja, to jestem w stanie wytrzymać, ty POLSACIE ty!

    Do następnego i weeeeny oraz żeby wszystko się u Ciebie ładnie poukładało prywatnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do związku z J. (cóż, mimo znaczących różnic w tym fanficku, nie ma co ukrywać, że chodzi o Jellala xD), będzie o tym niedługo ;). I bardzo dziękuję za komentarz! :***

      Usuń
  2. Lepiej uwierz, bo to prawda z tym kwietniem... Mogłam oprócz gifów wysyłać zapytanie o rozdział, ale wtedy to byś mnie chyba zdrowo opieprzyła za upierdliwość - to tylko moje podejrzenia, żeby nie było. Wtedy już bym miała powód do płaczu, a nie to co terazxDDD Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że byłabym upierdliwa w dobrej wierze.:')
    Oj, Erza, nieładnie podglądać i podsłuchiwać. Ciekawa jestem, do czego nasza Tytania zasłyszane informacje wykorzysta... Czyżby szantażyk? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, ale to jedyna "słuszna" wariacja w tym przypadku, bo podsłuchane fakty zawsze są wykorzystywane w scenach z szantażemxD Ewentualnie Scarlet coś natchnie i spróbuje w jakiś delikatny sposób wyperswadować pomysł związania się z Natsu z łepetynki Lu. Eh, ta druga opcja jest bardziej naciągana od pierwszej... Chujowy ze mnie SherlockxDD
    Fajnie wybrnęła z niezręcznej sytuacji, ale dlaczego nie opisałaś tej ślubnej kreacji? FOCH DO SZEŚCIANU, WSTYD I HAŃBA CI NA WIEKI!!!>__< Co z tego, że już mam pewne podejrzenia co do niej?xDDD
    Ej, w jak bardzo nieprzychylnej sytuacji jest Erza?! Gadaj mi tutaj natychmiast!!! W ogóle trochę mnie już męczy, za przeproszeniem, to pieprzenie o siedmiu latach różnicy. Wiek to tylko liczba, nic więcej! Osobiście bardziej bym się czepiła samego Dragnella a nie jego wieku - Natsu do najmądrzejszych i najzaradniejszych życiowo nie należy^^''
    GRAY JUNIOR... O boże, jak zawyłam, gdy sobie wyobraziłam mini kopię Graya w ramionach Juvii. W ogóle ten cały kawalerski coś niezbyt udany dla Dragnella był, jednak też mi coś udowodnił - jemu serio zależy na Lu, skoro PO PIJAKU chciał ją ściągnąć z parkietu dla striptizerek. Lekki przypał, ale chłopina przynajmniej miał dobre intencjexDDD
    Judeeeee, ty ciulu, po coś przylazł?! Ugh, jak ja dobrze rozumiem Lu - ile razy rodzice czy inny ktosiek pokrzyżowali moje plany to ja nawet nie zliczę... Za każdym razem wkurwiało tak samo, mimo że nagłą zmianę planów w niektórych wypadkach uznawałam za całkiem udanąxDD Tyyyy... Ja wiem, że ona pojedzie na ten ślub, ale czemu naszła myśl, iż nie z Natsu, tylko z Lokim?xDDD
    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg tego cyrku, bo to bardzo dobry cyrk jestxD<3:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ginny, ty masz tyle wspólnego z upierdliwością, co piernik do wiatraka. I może powinnaś pytać o następne rozdziały, kopać mnie po dupie za to, że nie piszę, to zabierałabym się za to częściej... Czasem, szczególnie po dłuższej przerwie dobrze mi robi taka motywacja :D. Co do Erzy, to tak jak Persefona pytała o Jellala - będzie o tym już niedługo :). O ślubnej kreacji również, więc nie fochaj, proszę ;* XD.
      Cieszę się, że ten cyrk ci się podoba xD. I bardzo ci dziękuję za komentarz. Wiesz, że to wiele dla mnie znaczy :*

      Usuń
  3. Mamy to! Wyczekany powrót! Jeszcze tylko czekać na Bar, haha :D
    Rozdział super! Pozdrawiam gorąco <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bar już też jest. Yasha wraca do gry 😎😂😂!
      Również pozdrawiam, ściskam, całuję i w ogole xD 😂😘. I dziękuję za komentarz 😍

      Usuń

Szablon © Stworki|Yasha