Natsu
podjechał pod Saber Guild trzydzieści minut przed czasem. Pub, do którego
zaprosiła go Lucy, znajdował się na południowych obrzeżach Magnolii – niezbyt
ciekawej, dość niebezpiecznej dla przeciętnego obywatela części miasta. Okolica
wręcz słynęła z różnego rodzaju patologii, ale orientował się w niej bardzo dobrze,
gdyż mieszkał nieopodal już parę lat.
Siedział
w swoim samochodzie, wypatrując wejścia do baru. Zamiast wysiąść z mazdy,
uchylił okno i odpalił papierosa. Po chwili zadumy przypatrzył się swym
zielonym oczom w przednim lusterku.
Lucy,
dotąd niedostępna, wręcz odpychająca po nocy, którą ze sobą spędzili, nagle
rzuca się na niego z namiętnym pocałunkiem i sama inicjuje spotkanie w
wyznaczonym przez siebie miejscu. Nie trzeba było być Sherlockiem, by w obecnej
sytuacji połapać się, co jest grane. Jednak nawet on wiedział, że wystawianie
się w ten sposób Stingowi i reszcie jest skrajną głupotą. A mimo to przyjechał
na spotkanie...
Pół
godziny minęło mu o dziwo bardzo szybko, a Lucy zjawiła się punktualnie –
akurat, gdy kończył palić kolejnego papierosa. Uśmiechnął się ponuro, widząc
nieśmiało rozglądającą się dziewczynę. Znów odstrzeliła się niczym paw, a
makijaż postarzał ją o kilka lat. Naprawdę myślała, że lubuje się w takich
kobietach?
Kiedy
blondynka weszła do Saber Guild, wyrzucił papierosa na chodnik, zamknął okno i
wyszedł z mazdy, przydeptując podeszwą swój niedopałek. Poprawił skórzaną
kurtkę, niespiesznie podążając na spotkanie. Gdy wszedł do środka, uderzył go
duszny zapach gorzały i tytoniu. W głośnikach umiejscowionych na ścianach rozbrzmiewał
stary, amerykański rap. Poczuł rozbawienie, widząc Lucy przy kontuarze. W
większości lokal odwiedzali wygoleni na łyso, wytatuowani mężczyźni po
trzydziestce – na ich tle dziewczyna wyróżniała się jak psie gówno w salonie.
Zdawało się, że nie to spodziewała się tu zastać i wyglądała na zagubioną.
Uśmiech
zniknął z twarzy policjanta, gdy jeden z typków zaszedł Lucy od tyłu i
przyłożył dłoń na jej wątłym ramieniu. Aż przykro było patrzeć na jej
wystraszoną minę.
– Czekam
za kimś – usłyszał, jak nastolatka nieśmiało tłumaczy się mężczyźnie, który ją
zagadywał, ale trafił jej się wyjątkowy natręt.
– Ona
jest ze mną – Natsu oznajmił dobitnie, ściągając dłoń nieznajomego z
dziewczyny, wyraźnie zaskoczonej nagłą obecnością Dragneela.
Łysy
mężczyzna zmierzył go wzrokiem, burknął coś niezrozumiałego pod nosem i – na
jego szczęście – wrócił do swojego towarzystwa.
– Ty
miałaś w ogóle świadomość, dokąd mnie zapraszasz? – spytał po chwili Natsu,
spoglądając na zmieszaną Lucy.
– Znajoma
mówiła mi o tym miejscu – przyznała ledwo słyszalnie, unikając wzroku
mężczyzny.
– To
fajne masz znajome – przyznał z ironią, udając, że wierzy jej słowom. Usiadł
przed kontuarem, pokazując Lucy, by dosiadła się obok. – Mniejsza z tym. Skoro
już tu jesteśmy, napijesz się czegoś?
– Małe
piwo. Chyba że mają tu coś innego, hermetycznie zamkniętego.
– Piwo? –
Natsu prychnął pod nosem. – Dla ciebie, to co najwyżej jabłkowy sok. Chyba że
masz dowód osobisty.
Dziewczyna
w końcu zaszczyciła go swoim spojrzeniem, choć nie obyło się bez wzroku pełnego
pogardy.
– Skoro
wiesz lepiej, co chcę, to po co w ogóle pytasz?
– Pytałem
tylko, czy coś chcesz. Myślisz, że będę proponował nieletniej alkohol? Za kogo
ty mnie masz, gwiazdeczko.
– Zaraz
kończę osiemnastkę, nie panikuj, staruszku – szepnęła zgryźliwie i spojrzała na
barmana, który wreszcie do nich podszedł. – Dwa jasne, z butelki.
– Mamy
tylko z kegów – warknął pracownik lokalu jakby obrażony wymaganiami klientki.
Natsu
patrzył jedynie na Lucy i się jej przyglądał, nieznacznie potrząsając głową.
–
Staruszku? Naprawdę? – westchnął z goryczą, lecz wciąż się uśmiechał. – Mam
dopiero dwadzieścia trzy lata. A z tą tapetą na twarzy wyglądasz starzej ode
mnie. Szpecisz się w ten sposób.
– Znalazł
się mistrz komplementów! – zawołała oburzona, ale najwyraźniej szczera opinia
ją dotknęła, ponieważ jej policzki momentalnie spłonęły rumieńcem.– Teraz
wszystkie nastolatki tak wyglądają – stwierdził zniesmaczony Natsu. – Trudno
się czasem połapać, która z was jest pod paragrafem.
–
Zaczynasz gadać jak prawdziwy dziadyga.
– No
wiesz, co kto lubi, ale moim zdaniem taka młoda i ładna dziewczyna tylko
przysłania w ten sposób swoje naturalne piękno. A ty jesteś wyjątkowo piękna.
Z
radością patrzył, jak twarz Lucy staje się buraczana.
–
Przestań... – poprosiła, chwytając za kufel, który chwilę temu podał jej
barman. Z obawą i pełna obiekcji, wreszcie upiła nieśmiały łyk piwa. Po dniu, w
którym poznała Dragneela, z przestrogą spożywała napoje w miejscach
publicznych.
– Zanim
powiesz coś więcej, musimy sobie coś wyjaśnić. Tym razem na spokojnie –
sprostował Natsu, nieco poważniejąc. – Odnośnie tamtej nocy i tego, co
wydarzyło się później...
Kątem oka
zlustrował, jak palce dziewczyny mocniej zaciskają się na kufrze.
–
Przyznaję, na początku uważałem cię za łatwą studentkę – kontynuował. – Ale
wiesz, trudno nie wyrobić sobie takiego zdania o kimś, kto siłą ściąga z ciebie
gacie.
– Może
nieco ciszej? – burknęła Lucy, ze złością spoglądając na barmana, który do tej
pory nawet nie krył się z podsłuchiwaniem nowo przybyłych gości. Dopiero gdy
zauważył nieprzychylny wzrok dziewczyny, odchrząknął zmieszany i zajął się
swoją pracą kilka metrów dalej.
–
Powiedzmy sobie szczerze, Lucy – stwierdził po chwili Natsu, nieznacznie
przybliżając się do swojej rozmówczyni. – Jaki facet odmówiłby takiej okazji?
Atrakcyjna kobieta błaga na kolanach, by zrobić z nią, co tylko się zechce.
Takie rzeczy zdarzają się wyłącznie w filmach. Może źle to zabrzmi, ale sama
tego chciałaś.
Dziewczyna
przygryzła dolną wargę.
– Oboje
wiemy, dlaczego to zrobiłaś. Byłaś w potrzasku, chciałaś się tylko ratować, a
ja to wykorzystałem. Jednak gdybym wiedział, że nie jesteś studentką... Że nie
masz nawet osiemnastu lat... I kiedy zobaczyłem, że nie jesteś taka, za jaką
cię z początku wziąłem... – Każde kolejne słowo wypowiadało mu się coraz
trudniej. W końcu spojrzał skonsternowanej dziewczynie prosto w oczy. – Nie
chciałem cię skrzywdzić. Przepraszam.
Choć na
moment jego słowa poruszyły dziewczęce serce, Lucy szybko się opanowała.
Furknęła złośliwie, posyłając zniesmaczony uśmiech gdzieś przed siebie. Tak jak
myślała, on traktował ją jak zwykłą gówniarę. Jak dziecko.
– Nie
chciałam się z tobą spotkać, by wymuszać przeprosiny.
Dragneel
uniósł w zdziwieniu brwi. Lucy była wyjątkowo opanowana, a ton jej głosu
niezwykle oschły.
– Ale nie
czujesz do mnie żalu?
– Nie –
odpowiedziała z przekonaniem, znów uparcie wypatrując czegoś przed sobą.
– To
dlaczego dotąd tak dziwnie się zachowywałaś? Uciekałaś, nie chciałaś nawet
porozmawiać?
– Miałam
swoje powody – wyznała cicho.
– Hmm...
Bałaś się, że twój chłopak się o tym dowie?
– Nie mam
chłopaka! – Z oburzenia zawołała nieco głośniej, niż chciała. Kilka osób, w tym
barman zerknęło w ich stronę, przez co Lucy miała ochotę zapaść się pod ziemię.
I w ogóle, dlaczego tak bardzo się zdenerwowała, gdy Natsu to powiedział?
Przecież nie powinno jej obchodzić, co on o niej myśli. Nie powinno jej
zależeć, by wypadła przed nim w dobrym świetle. W ogóle nie powinien jej
obchodzić...
Na twarzy
Heartfilii pojawił się złośliwy grymas, gdy dostrzegła rozbawienie Dragneela.
Jej wcale nie było do śmiechu.
– Słuchaj
– zaczęła zniecierpliwiona. – Nie wiem, co ty sobie myślisz. Że przeleciałeś
głupią siksę i nabawiłeś ją jakiegoś urazu psychicznego? A może boisz się, że
zgłoszę to, komu trzeba i narobię ci problemów w pracy? I przede wszystkim;
naprawdę myślisz, że głupie przepraszam wystarczyłoby w takiej sytuacji?
– Co...?
– zaczął Natsu, lecz słowa i postawa dziewczyny sprawiła, że na moment nie
potrafił powiedzieć nic więcej. Zatkało go, bo faktycznie nie tego się
spodziewał. Sądził, że gdy tylko zacznie ten temat, nastolatka zacznie robić mu
wyrzuty, może trochę popłacze, może się obrazi... Ale ona po prostu wyłożyła
kawę na ławę. I to taką czarną, gorzką siekierę. Nie wiedział tylko, jak to
wszystko odebrać. – Ty mnie o czymś przekonujesz, czy szantażujesz? – wypytał
badawczo.
–
Przecież do niczego mnie wtedy nie zmusiłeś. To była moja własna, świadoma
decyzja i nie musisz się tym tak zadręczać. Po prostu zapomnijmy o tym! –
stwierdziła po chwili, machając ręką, jakby mówiła o jakieś nieistotnej
pierdółce. Napiła się solidniejszego łyka piwa i drgnęła, czując dłoń na udzie.
Zdumiona, zerknęła na swojego rozmówcę. Jego spojrzenie zmroziło dziewczynę.
– Po
prostu zapomnieć? – spytał, wolną ręką zabierając kufel z jej dłoni. – Wiesz
co? Już dawno nie słyszałem tylu bredni na raz...
Kiedy
jego ręka powędrowała wyżej, wzdłuż nogi Lucy, dziewczyna raptownie wstała z
miejsca.
– Muszę
do toalety! – wyznała zawstydzona i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia, czy w Saber Guild są w
ogóle pomieszczenia sanitarne. Instynktownie zerknęła na Dragneela i zauważyła,
jak wraz z barmanem wskazuje jej palcem korytarz na lewo.
–
Spłoszyłeś ją jak sarenkę – zagadał barman, kiedy nastolatka zniknęła im z pola
widzenia. – Zrobiłeś to specjalnie, prawda?
Młody
policjant przemilczał jego spostrzeżenia. Od początku pobytu w pubie nawet nie
uraczył się łykiem piwa.
– Napij
się wreszcie – pracownik lokalu namawiał Dragneela, lecz ten go nie posłuchał.
– Jestem
autem – oznajmił.
–
Przecież już do niego nie wsiądziesz, wiesz o tym.
Natsu
uśmiechnął się nikle, gdy poczuł czyjąś obecność za plecami. Nie odwracając się
za siebie, spojrzał na barmana spod byka.
–
Zrobiła, co musiała. Dacie jej teraz spokój?
Mężczyzna
za ladą zacisną usta w wąską linię i wyraźnie zmartwiony, pokiwał przecząco
głową.
– Natsu,
przecież to nie zależy ode mnie...
Lucy stanęła przed drzwiami oznakowanymi kółkiem i trójkątem.
Trzymając jedne z nich za klamkę, zastygła tak w bezruchu. Co ona wyprawiała…
Działała według planu. Miała ściągnąć policjanta do pubu, a
następnie zostawić go samego pod jakimś pretekstem. Reszta należała do Stinga.
Ona zaś miała się uwolnić od tego całego bagna. Mieli dać jej spokój... Chyba
na głowę upadła, by wierzyć tym zbirom na słowo! Poza tym nie mogła im wydać
niewinnego człowieka, nie wybaczy sobie tego do końca życia!
Raptownie puszczając klamkę, wyszła z korytarza jeszcze szybciej,
niż do niego weszła. Niemal z niego wybiegając, spojrzała w stronę pustego
kontuaru. Nie było przy nim ani Natsu, ani nawet barmana.
– Nie... – szepnęła, rozglądając się wokół. Goście, przebywający w
lokalu rozmawiali i śmiali się głośno, popijając piwa z kolejnych kufli. Nikt
nie zwracał na nią uwagi, wszyscy zachowywali się jak wcześniej. Jakby nic
złego się nie stało.
Wtem dostrzegła uchylone drzwi od zaplecza baru. Nie myśląc zbyt
wiele, zabrała ze sobą swoją czarną kopertówkę, którą uprzednio zostawiła na
krześle i wbiegła na tyły lokalu. Znalazła się w prowizorycznej kuchni, w
której leżało sporo skrzynek z piwami.
A drań mówił, że mają tylko z kegów – przeszło jej przez myśl,
lecz zdenerwowana, pognała dalej. Przedzierając się przez ciasne pomieszczenie,
skręciła w lewo i dotarła do podłużnego korytarza na końcu którego dostrzegła
barmana i Natsu, wyprowadzanego przez dwóch nieznajomych.
– Czekajcie! – zawołała, ukradkiem wyjmując coś z torebki. Zaczęła
biec w stronę mężczyzn, którzy – włącznie z Natsu – oniemieli na jej widok.
– Lucy, nie mieszaj się w to! – zawołał policjant, kiedy jeden z
nieznajomych, zaniepokojony obecnością Heartfilii, zaczął kroczyć w stronę
dziewczyny. Chciał ją złapać za ramiona, lecz wtedy nastolatka wyciągnęła przed
siebie gaz pieprzowy, ukrywany dotąd za plecami i psiknęła nim wprost w twarz
niedoszłego oprawcy. Jego wrzask zapewne słyszalny był nawet w głównej części
lokalu.
Dragneel, nie mając teraz wyjścia, wykręcił rękę drugiego
mężczyzny i kopiąc go pod piszczelem, sprawił, że pomimo mniejszej masy ciała,
powalił przeciwnika na ziemię.
– Daj mi to! – zawołał do Lucy, wyciągając przed siebie rękę,
jednak Heartfilia sama podeszła bliżej i spryskała gazem twarz oprawcy.
– Mam nadzieję, że nie
szykowałaś tego na mnie – mruknął Natsu z nutką strachu w głosie, skupiając
wzrok na niepozornej czarnej butelce, dzierżonej przez dziewczynę. Blondynka
jedynie zerknęła na niego z politowaniem, po czym obydwoje spojrzeli na barmana,
podpierającego ścianę.
– Nie chcę mieć tu żadnych burd, uciekajcie! – zawołał, unosząc
ręce w obronnym geście.
Nastolatce nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Chwyciła
swojego towarzysza za nadgarstek i zaczęła go siłą wyprowadzać z zaplecza.
– Przepraszam, Natsu! To wszystko moja wina! – wyznała, wręcz
sapiąc ze zdenerwowania. – Szantażowali mnie, a ja głupia dałam się im
zastraszyć!
– Lucy, czekaj...
– Ty nic nie wiesz, musimy uciekać! Zmusili mnie, bym cię im
wystawiła! Grozili mi!
– Lucy...
– Czemu ja ich słuchałam, zamiast pójść na policję?! Czemu nie
posłuchałam Levy, do cholery!
– Lucy, zamknij się! – Natsu musiał wrzasnąć, by dziewczyna
ucichła i przestała go ciągnąć wgłąb pubu.
Zaskoczona, odwróciła się z szerzej otwartymi oczami. Nim się
spostrzegła, policjant wykręcił jej ręce do tyłu i trzymając za tył głowy,
zaczął ją wyprowadzać z powrotem do tylnego wyjścia.
– Otwieraj! – ryknął na barmana, który natychmiast wykonał rozkaz
i odsunął się w kąt.
– Co ty robisz?! – zawołała zdezorientowana Heartfilia, lecz
zamilkła, gdy zobaczyła przed pubem kilkanaście radiowozów. Do jednego z nich
policjanci siłą wpychali skutego w kajdanki Stinga, który jedynie wymienił ze
zszokowaną Lucy krótkie spojrzenia.
Dragneel, wciąż traktując nastolatkę jak jednego ze złapanych,
wyprowadził ją na główną ulicę, gdzie zaparkował swoją mazdę.
– Natsu, puść mnie już – poprosiła nieco zniecierpliwiona
blondynka, lecz wtedy policjant przycisnął jej głowę do czerwonej maski
samochodu. – To boli! Przestań!
– Jesteś aresztowana!
Zupełnie oniemiała, dała się zakuć w opaskę zaciskową. Zajęło mu
to zaledwie parę sekund.
– Natsu?! To nie jest śmieszne! – zawołała z irytacją, a wtedy
mężczyzna bez zabawy w subtelności postawił ją do pionu i odwrócił do siebie.
Odjęło jej mowę na widok zaciekłości, wymalowanej na jego twarzy.
Choć wciąż nie rozumiała dlaczego, dopiero gdy oddał ją w ręce
innego policjanta, zdała sobie sprawę, że naprawdę została zatrzymana.
Od autora : Wiem, nie było mnie przez spory kawałek czasu. Niestety inne projekty i po prostu życie sprawiło, że nie miałam ani weny, ani czasu, by kontynuować to opowiadanie. Nie zostawiłam go jednak i nie mam takiego zamiaru ;). Choć mogą zdarzyć się dłuższe przerwy, to mam zamiar doprowadzić to opowiadanie do końca. Ponadto... W końcu tak ostrzegałam, że to historia typowo +18, dla dorosłych, erotyczna, a od dawna nic tu takiego nie ma... Cóż, niedługo to się zmieni xD. Do następnego, dziubki :* PS. Gdzieś mi wcięło akapity :c.
Wszystko super, jak zwykle zresztą, jednakże - czy to jakiś prank z tym aresztowaniem? Proszę, powiedz mi, że takXD Kapkę się przeraziłam kiedy Natsu krzyknął ,, Jesteś aresztowana! '' i do samego końca wierzyłam, że żartuje. Czy może zgarnął ją za picie alkoholu chociaż jest nieletnia?XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę weny! <3
Wszystkiego się dowiesz w następnym rozdziale, Agathe ;) :D :*
Usuń