22 kwietnia 2019

13 "Ostatnia wieczerza Bazyliszka"

  Natsu zjawił się pod posiadłością Heartfilów punktualnie o osiemnastej. Musiał przyznać, że Lucy mieszkała w całkiem przystępnym miejscu. Piętrowy, biały dom z kontrastującymi, ciemnymi dachówkami, betonowe filary obok drewnianych drzwi wejściowych, półtorej metrowe tuje tuż przy ogrodzeniu, droższa kostka brukowa — nie czuł zazdrości, jednak on w przeszłości, a nawet i teraz z obecną pensją policjanta, mógł jedynie pomarzyć o takich warunkach. I choć dom prezentował się wspaniale, wcale nie chciał przekraczać jego progu. To była paszcza lwa, z której jeśli wyjdzie, to w czarnym worku.
On tego nie przeżyje...
Przeglądając się w przednim lusterku mazdy, poprawił czarną koszulę i czerwony krawat, a z sąsiedniego siedzenia zabrał niewielki bukiet różowych i żółtych tulipanów. Gildarts podpowiedział mu, że powinien kupić jakieś kwiaty i odpowiednio się ubrać — jakby wiedział, że młodszemu partnerowi z pracy nigdy nie było dane uczestniczyć w takich wydarzeniach. Natsu nie był do tego przekonany i początkowo w ogóle nie chciał słuchać Clivera, lecz w końcu wziął sobie jego rady do serca.
Zanim wysiadł z samochodu, jeszcze raz spojrzał na stojący przed nim dom z numerem dwadzieścia dwa. Najchętniej odjechałby stąd na pisku opon, ale trudno by było później się z tego wytłumaczyć Judemu. Odmówić też nie wypadało.
— Chcę już to mieć za sobą... — szepnął rozpaczliwie, mając nikłą nadzieję, że może jej nie będzie w domu. To nie tak, że w ogóle nie chciał widzieć Lucy. Wręcz przeciwnie, jaka część jego wręcz desperacko pragnęła ujrzeć tą trzpiotkę, ale spotkanie z nią i jej rodzicami w jednym pomieszczeniu? To nie mogło skończyć się dobrze.
Natsu wziął głęboki wdech i wreszcie wyszedł z mazdy. Trzaskając drzwiczkami auta, przyspieszonym, nerwowym chodem przeszedł przez otwartą furkę w bramie. Kiedy zapukał knykciami w dębowe drzwi, odsunął się od nich o krok, gdy usłyszał po drugiej stronie zbliżające się kroki.
— Dragneel, no nareszcie jesteś! — W progu przywitał go oczywiście Jude. Mężczyzna zaprosił go do środka zamaszystym ruchem ręki i kazał mu przestać się wygłupiać, gdy chciał ściągnąć buty.
Już w przedsionku mieszkania do nozdrzy Dragneela dotarł aromatyczny zapach, od którego ten natychmiast zgłodniał. Jeśli gospodyni umiała gotować, a wszystko na to wskazywało, to może ten wieczór nie będzie taki zły, jak przypuszczał?
— No chodź wreszcie, kochanie! —zawołał Jude, po chwili z dumą przedstawiając panią tego domu. — To moja małżonka, Layla.
Oczom Natsu ukazała się uśmiechnięta, niewiele starsza kopia Lucy.
— Natsu Dragneel, miło mi poznać — oznajmił, dość niepewnie wręczając kobiecie bukiecik kwiatów.
— Ojejku, jakiś ty miły, nie trzeba było! Proszę, niech się pan rozgości! — Layla zaświegotała radośnie z uniesioną barwą głosu, po czym czmychnęła wgłąb domu, zapewne by wstawić rośliny do wazonu.
Jude dwukrotnie klepnął gościa w plecy i wprowadził skrępowanego Natsu do salonu.
Wnętrze tego domu było równie imponujące, jak jego zewnętrzna część. Mieli nawet fortepian. Może Lucy nie do końca zmyślała z tą pianistką — zastanowił się Dragneel, a kąciki jego ust uniosły się nieznacznie ku górze, lecz z zadumy brutalnie wyrwał go huk tłuczonego szkła. Odruchowo podążył wzrokiem za źródłem hałasu.
— Lucy, co ty wyprawiasz! — zawołał Jude, a przywołana rumorem Layla pospiesznie odłożyła wazon z kwiatami na komodzie i gdy tylko zobaczyła stłuczone talerze, zaczęła zbierać ich kawałki z podłogi.
— Pomogłabyś trochę — kobieta zaśmiała się cicho do córki, lecz jej zaciśnięte zęby zdradzały zażenowanie. Lucy natomiast stała w miejscu, zupełnie oniemiała. Jak w stop-klatce. Wgapiała się w Natsu z szeroko otwartymi ustami. Nawet ręce wciąż miała wyciągnięte przed siebie, jakby nadal trzymała w nich naczynia.
— To nasza córka, Lucy — Jude zachichotał nerwowo i kiwnął na nią podbródkiem, by podeszła bliżej. — Nie przywitasz się z naszym gościem?
Drangeel dyskretnie zlustrował dziewczynę z góry na dół, kiedy zaczęła niespiesznie podchodzić. Wyglądała nieprzyzwoicie obłędnie w zwiewnej, łososiowej sukience na grubych ramiączkach.
— Lu... Lucy — odrzekła oschle po odchrząknięciu, ponieważ początkowo głos jej się załamał. Wyciągnęła do Natsu rękę, lecz kiedy ujrzała niecny uśmieszek na ustach policjanta, drgnęła.
— Natsu Dragneel — wymawiając swoje nazwisko, pewnie ujął dłoń dziewczyny i ucałował ją. Z radością obserwował, jak policzki dziewczyny nabierają purpurowych rumieńców, a z jej oczu, prócz zakłopotania, wydobywała się chęć mordu. Doskonale wiedział, że pragnęła stąd uciec, ale nie miała wyjścia — siedziała w tym razem z nim.
Layla, która zdążyła w międzyczasie wyzbierać potłuczoną porcelanę, przeszła obok nich z wazonem. Choć uśmiechała się życzliwie, jej oczy, tak bardzo podobne do oczu Lucy, przyglądały się im badawczo. Nastolatka natychmiast wyrwała dłoń z uścisk Dragneela.
— Ładne kwiaty — stwierdziła Lucy, kiedy jej matka położyła wazon na środku szklanego stołu.
— Naprawdę tak sądzisz? — zdziwił się Natsu. — A to ci niespodzianka, sądziłem, że dziewczyny w twoim wieku uważają takie gesty za tandetne — dobitnie wypomniał jej nie tak dawny incydent.
Jude, który oczywiście nie miał o niczym pojęcia, ryknął śmiechem, a Lucy posłała im najzacieklejszy, pełen jadu uśmiech, jaki Natsu kiedykolwiek widział.
— Przepraszam, ale muszę zapytać. Pani Heartfilio, co tak ładnie pachnie? — Natsu spytał Laylę, lekceważąc humorki nastolatki. Zaskoczona jego pytaniem kobieta jedynie zaśmiała się i pogoniła mężczyzn do stołu. O dziwo ona również usiadła, za to Lucy udała się do kuchni, ignorując upomnienia, by założyła coś na bose nogi „bo na podłodze mogły zostać jakieś odłamki talerzy”.
— Mąż wspominał, że to głównie dzięki panu udało się zakończyć tę nieszczęsną sprawę —Layla pochwaliła gościa. — Tyle młodszych dziewcząt zaginęło...
— Bez przesady — Natsu dyskretnie pokiwał dłonią, zaprzeczając — To nie tylko moja zasługa — dodał, gdy Lucy wróciła do salonu. Oczywiście chciał tym ponownie wprawić dziewczynę w zakłopotanie, nawet zaczęło go to bawić, ale danie, które przyniosła nastolatka, zupełnie pochłonęło jego uwagę. Pożerając wzrokiem naczynie żaroodporne, wypełnione makaronową zapiekanką, dopiero poczuł, jak bardzo był głodny.
Kiedy Dragneel spróbował dania, znieruchomiał.
— Wszystko w porządku?! — zmartwiła się Layla.
— To smakuje jeszcze lepiej, niż pachnie i wygląda! — Natsu zawołał z fascynacją, rozbawiając tym nieco zaskoczoną Laylę. — Ma pani wybitną rękę do gotowania!
— A gdzie tam, to Lucy wszystko przygotowała — wyznała, czochrając siedzącą obok, naburmuszoną córkę po włosach.
— Żartuje pani! — zdziwił się Dragneel, przełykając kolejny kęs dania.
— Nie zachwycaj się tak i żryj — Lucy fuknęła złośliwie pod nosem, na co Layla natychmiast ją upomniała, a skonsternowany Jude chwycił się za skronie.
Kiedy Natsu nabrał na widelec nieco makaronu, spojrzał prosto w oczy siedzącej naprzeciw niego dziewczyny. Widział w jej spojrzeniu, że życzyła mu rozstroju żołądka. Jakby samym wgapianiem się w niego chciała sprawić, by udławił się tym makaronem. Nie wiedział, czym zasłużył sobie na tak oschłe traktowanie z jej strony, jednak na przekór jej fochom wpakował widelec do ust i uśmiechnął się szeroko, gdy tylko przełknął jedzenie.
— Świetnie gotujesz, Lucy.
Zaczął się powoli zastanawiać, czy nastolatka nie dodała arszeniku do dania, jednak po chwili zwątpienia Lucy zarumieniła się delikatnie i w milczeniu zabrała się za mozolne opróżnianie swojego talerza.


Lucy nie mogła uwierzyć w ten koszmar. Z zażenowaniem obserwowała, jak Natsu pożerał jej zapiekankę — wpierdzielał ją, jakby nie jadł niczego od tygodnia.
On naprawdę sprawił jej wiele bólu i przykrości. Jego obecność sprawiała, że nie potrafiła racjonalnie myśleć, a serce przyspieszało tak bardzo, że nie mogła swobodnie oddychać. Ale nie mogła mu zapomnieć tego wszystkiego, co jej zrobił. Postanowiła, że zastosuje obronną pozycję i będzie dla Dragneela oschła, a nawet wredna, jeśli będzie trzeba, choć jej serce i uczucia zupełnie nie współgrały z planem, jaki utworzył się jej w głowie.
Przez całą kolację słuchała przelotnie, jak ojciec wychwalał Dragneela oraz opowiadał o własnych, dawno temu rozwiązanych sprawach. Robiło jej się mdło, gdy Natsu udawał przy tym takiego skromnego i dobrze wychowanego. Layla natomiast odpuściła sobie kosztowanie zapiekanki i od razu uraczyła się czerwonym winem — zupełnie jakby wiedziała, że ojciec zacznie trejkotać o pracy, co zawsze przyprawiało ją o migrenę, na którą cierpiała od lat. Mimo to wszyscy zdawali się być wyluzowani, nawet ich gość. Tylko Lucy nie mogła się rozluźnić, siedziała na swoim krześle jak na szpilkach. Nawet gdy zjadła, nie odzywała się słowem, co jakiś czas ocierając spocone z nerwów dłonie o swoje uda. Jeszcze jakby mało tego było, siedziała akurat na wprost Dragneela...
Czekała, aż wszyscy dokończą kolację, by pozbierać talerze, ale Natsu, jak na złość, oczywiście musiał wziąć dokładkę. Pomyślała, że skorzysta ze sposobności i dyskretnie zrobi zajętemu jedzeniem policjantowi zdjęcie. Sięgnęła po swój telefon i kiedy udało się jej ustrzelić fotografię, włączyła facebooka.
Patrz, kogo ojciec zaprosił na kolację.
Wysłała wiadomość, dołączając do niej zdjęcie. Nie musiała długo czekać na odpowiedź.
Levy McGarden: CO KURWA?!
— Skarbie, odłóż ten telefon. Zachowuj się przy gościach — Layla skarciła córkę smutnym, już nieco rozdrażnionym głosem. Widać było, że jest równie znudzona, choć przestała co chwile rozmasowywać palcami obolałe skronie. Najwyraźniej wino już zdążyło jej nieco uderzyć do głowy.
— Poza tym, Lucy, jeśli chcesz w ukryciu pisać do przyjaciółki, to niezbyt rozsądnie jest robić to pod szklanym stołem — wtrącił Dragneel, dając dziewczynie znać, że doskonale widział, co i do kogo pisała. — Taka rada na przyszłość — dodał rozbawiony, mrugając do niej okiem.
Ten gość mógł już kopać swój własny grób. Coraz bardziej działał Lucy na nerwy.
Rozjuszona, wbiła wzrok w jego talerz, niemo nakazując mu dokończyć posiłek, ale Natsu wcale się nie spieszyło, jakby na siłę chciał przedłużyć tę nieszczęsną kolację.
— Lucy, a co tam w szkole? — spytała nagle Layla, dolewając sobie kolejną lampkę wina.
— Dobrze — dziewczyna wzruszyła ramionami, lecz kiedy zauważyła, że Dragneel bierze ostatni kęs zapiekanki, raptownie wstała od stołu i zebrała naczynia, zanim ktokolwiek zdołał poprosić o następną dokładkę.
— Nasza córeczka ma naprawdę dobre oceny — Layla zaczęła ją wychwalać przed gościem, ale to tylko wprawiało licealistkę w zakłopotanie.
— Mamo, przestań...
— Dlaczego? Przecież to tylko powód do dumy, nieprawdaż, panie Dragneel? — spojrzała pytająco na Natsu, który nieco zaskoczony przytaknął głową. — Średnia 5,3 to żaden wstyd.
— Taka średnia w jednym z lepszych liceum? Fakt, to powód do dumy — przyznał Natsu, nie kryjąc zdumienia.
— A ty skąd wiesz, do jakiego ona chodzi liceum? — Jude, który niespodziewanie włączył się do rozmowy, spojrzał na Dragneela podejrzliwym wzrokiem. Natsu na moment zdębiał, zaś Lucy, która właśnie zabierała jego talerz, zastygła w bezruchu.
Dragneel przełknął ostatni kęs zapiekanki, jakby zamienił się w kamień, jednak po chwili uśmiechnął się do Judego szarmancko.
— Mając tak troskliwych rodziców, wątpię, by Lucy uczęszczała do jakieś niszowej uczelni.
— Haha, bystry z ciebie chłopak! — zaśmiał się Jude, klepiąc go po plecach. — Coraz bardziej ciebie lubię!
Lucy odetchnęła z ulgą, przelotnie zerkając na Natsu. Zauważyła, że jemu także przestało być do śmiechu.
— Masz, debilu, szczęście, że z tego wybrnąłeś — szepnęła mu do ucha, odchodząc z naczyniami do kuchni.
Layla w tym czasie zdążyła opróżnić swój kieliszek i ponownie napełnić go winem.
— Wiesz, Natsu— zaczęła go nazywać po imieniu. Lucy była już w kuchni, więc kobieta zapewne sądziła, że córka jej nie usłyszy. Bardzo się myliła. — Jesteśmy naprawdę dumni z naszej kochanej Lu. Tak bardzo przykłada się do nauki, by mieć takie wysokie wyniki. Do tego jest w klasie maturalnej. Mnie i męża praktycznie nie ma w domu, więc to ona o wszystko dba. Gotuje, pierze, sprząta. Ma tyle obowiązków... A mój przygłupi mąż tylko jej dokłada i wysyła ją do pracy!
— Może już nie pij więcej, Laylo — stwierdził zniesmaczony Jude, ostrożnie zabierając żonie kieliszek, jakby bał się, że odgryzie mu dłoń. — Żeby osiągnąć coś w życiu, musi nauczyć się odpowiedzialności — wyjaśnił stanowczo, spoglądając na Natsu, szukając w nim potwierdzenia swoich słów. Policjant nie wiedział, jak zareagować, lecz zdębiał z niedowierzania, kiedy pani Heartfilia, tuż za plecami swojego męża zaczęła stroić do niego dziwaczne miny, a następnie sięgnęła pod stół po butelkę wina, którą zaczęła opróżniać z gwintu.
— Wyobraź sobie, że musiałem ją odbierać o północy z pętli autobusowej. Akurat w dniu, kiedy złapałeś tych drani.
— Przestań chrzanić, Jude! Lucy to złote dziecko! — zawołała Layla, lecz pan domu jedynie machnął na nią ręką.
— Taka z Lucy gapa, że zapomniała torebki od przyjaciółki i bez żadnych dokumentów czy pieniędzy jechała autobusem. I się jeszcze dziwi, że musi teraz zapłacić mandat, hahaha!
Natsu zrobiło się strasznie głupio. Czuł się poniekąd winny za mandat Lucy, jednak przede wszystkim bardzo się zezłościł. Wstrzymując się, jak tylko potrafił, z niezadowoleniem obserwował, Judego, który naśmiewał się z własnej córki.
— Cóż, może Lucy ma za wiele na głowie, by o wszystkim pamiętać? — stwierdził, stając w obronie Lucy.
Dziewczyna, która dotąd ściskała blat kuchenny, uśmiechnęła się pod nosem. Jeszcze nie słyszała, by ktoś, prócz matki, odezwał się takim tonem do jej ojca. Poza tym fakt, że stanął po jej stronie...
— Nawet tak nie myśl! — Lucy skarciła się szeptem i potrząsnęła głową.
Jude, zaskoczony postawą Dragneela, przestał się śmiać i jedynie burknął coś pod nosem. Teraz to Layla śmiała się głośno i klepała gościa po plecach. Była już wyraźnie wstawiona.
— Lucy jest już wystarczająco odpowiedzialna. I bardzo pracowita, sumienna... Niezły materiał na żonę, prawda?
— Cóż... — Natsu chyba pierwszy raz w życiu tak odjęło mowę.
— Layla, co ty pieprzysz! — ryknął Jude, ratując policjanta z opresji.
— No co, to przecież taki fajny chłopak! — zachichotała.
— Chyba bym mu jaja urwał... Bez urazy, Dragneel, ale rozumiesz, to moja córka — Jude zaśmiał się nerwowo.
— Jasne! Najlepiej wybierz Lucy jakiegoś albo wsadź ją od razu do klasztoru! — obraziła się Layla.
Zlękniony Natsu postanowił się nie odzywać. Niespokojnym ruchem rozluźnił krawat, który nagle zaczął go uciskać. I jakby zrobiło się gorąco i parnie... Nie wiedząc, gdzie ulokować wzrok, zerknął w końcu w stronę kuchni. Choć dotąd miał niezły ubaw, teraz w myślach błagał Lucy, by z niej wróciła i ogarnęła swoich starych.
— Natsu! — zawołany przez Laylę, odwrócił się do niej. Otworzył szerzej oczy, gdy kobieta uwiesiła na nim swoją rękę i wskazała na niego palcem. — No co, Natsu, nie chciałbyś takiej dziewczyny? Nie przejmuj się tym pacanem, moim mężem, i przyznaj szczerze.
— Pani Laylo...
— Laylo, uspokój się — furknął Jude.
Lucy postanowiła zainterweniować, ponieważ zachowanie matki przechodziło już wszelkie granice.
— Mamo! — zawołała, stając w progu pokoju.
Niestety Layla, pomimo tych wszystkich upomnień, brnęła w to dalej.
— Jak masz wątpliwości, to przypatrz się, Natsu! Mówią, chcesz wiedzieć, jak będzie wyglądać w przyszłości, to spójrz na jej matkę, a jestem chyba niczego sobie, co? No przecież widzę, jak na siebie patrzycie!
— Dość tego! — ryknął Jude, waląc pięścią w stół, od którego rychło wstał. Wziął pijaną żonę pod pachy i postawił ją do pionu. — Wybacz... — mruknął, patrząc przepraszająco w stronę Natsu i zaprowadził Laylę na piętro.
Kiedy rodzice Lucy zniknęli z jego pola widzenia, Dragneel odwrócił się do dziewczyny. Biedna, wciąż stała w przejściu do pokoju i zasłaniała twarz dłońmi.
— Ja pierdole, jaki wstyd — usłyszał jej stłumiony głos i po chwili zaśmiał się głośno. Chciał do niej podejść, lecz usłyszał, że Jude schodzi po schodach.
— Przepraszam cię za nią — zaczął zmachany Heartfilia, jak tylko wkroczył do salonu. — Zmęczenie i wino wzięły nad nią górę. Nie wie już, co plecie.
— Spokojnie, proszę się nie przejmować — zapewnił wciąż rozbawiony Natsu, a Jude odetchnął ciężko.
— Wyjdźmy na zewnątrz, musimy pogadać.
     

Kiedy Jude wyprowadził policjanta przed dom, Lucy posprzątała do końca po kolacji. Zaniosła resztę naczyń do zlewu i ukradkiem uchyliła kuchenne okno, by słyszeć, o czym jej ojciec rozmawia z Natsu. Korzystając ze sposobności, nalała sobie resztę wina, choć za wiele go nie zostało, zaledwie na pół kieliszka.
Mężczyźni palili na posesji. Ojciec mówił coś o nowej sprawie, jaką chciał prowadzić z Dragneelem i o warunkach ich współpracy, gdy nagle zadzwonił telefon Judego.
— Przepraszam na moment, to prokurator regionalny! — usłyszała ojca i westchnęła. Już nie wraz widziała, ile trwają te rozmowy z panem Fernandesem.
Duszkiem dokończyła wino i wyszła przed dom. Stając tuż obok Natsu, obserwowała krążącego przy furtce ojca. Zadrżała z zimna.
— Chłodno ci?
Lucy nie ośmieliła się choćby zerknąć na Dragneela.
— Kończ tę zabawę i wracaj, skąd przylazłeś — burknęła, krzyżując ręce na piersiach i ignorując jego wcześniejsze zapytanie.
— Kiedy ja się bawię wyśmienicie — zachichotał policjant.
— Właśnie widzę — mruknęła, opierając plecy o betonowy filar, podtrzymujący zadaszenie. Wskazała podbródkiem na ojca. — O z tym typem potrafi gadać godzinami.
— A więc wreszcie mamy okazję porozmawiać — Natsu zrobił krok w kierunku Lucy.
— Weź się... — żachnęła nadąsana, odwracając głowę w bok.
— Nie masz lekko z takimi starymi, co?
Heartfilia, stojąc boso, zaczęła z nudów oglądać swój pedicure.
— Niektórzy mają gorszych — wzruszyła ramionami. — Albo w ogóle ich nie mają. Chociaż ci też są, ale jakby ich nie było.
Mówiąc to, miała totalnie wywalone na Natsu, który uśmiechnął się półgębkiem.
— W przyszły weekend mój przyjaciel bierze ślub — zagadał.
— No i?
— Pojedź ze mną.
Lucy odruchowo spojrzała na Dragneela. Była wyraźnie zdumiona tą propozycją, lecz szybko otrząsnęła się z szoku i parsknęła śmiechem.
— No już pędzę.
— Mówię poważnie — przekonywał dziewczynę. — Zalej blef, że siedzisz w weekend u psiapsióły i się uczycie. Rozerwiesz się trochę od... tego.
Lucy zmarszczyła brwi. Krótki wyjazd brzmiał kusząco... Ale z nim?!
— Idź już — furknęła rozdrażniona.
— Bez deseru się stąd nie ruszę.
Jude na moment odwrócił się do nich. Wystawił dłoń w kierunku Dragneela, w przepraszającym geście. Najwyraźniej naprawdę zapowiadało się na dłuższą debatę, wnioskując po gorliwej rozmowie, jaką prowadził.
Natsu i Lucy odmachali mu, posyłając krótkie, niewinne uśmiechy.
— Jakiego znów deseru...
Wystarczyło, by Jude znów odwrócił się do nich tyłem, a Dragneel naparł na nią ustami. Wystraszona tym gwałtownym gestem, otworzyła szeroko oczy i jęknęła. Chciała mu umknąć, ale Natsu przyparł ją do filaru. Poczuła jego rozgrzany język na swoim i poczuła, że zalewa ją fala gorąca. Niestety pocałunek zakończył się, zanim zdążyła jakkolwiek zareagować.
— Przemyśl moją propozycję — zamruczał zniżonym, cichym głosem, a następnie spojrzał na nią przenikliwie. Był tak blisko, że niemal stykali ze sobą czubki nosów.
Nagle odsunął się i z zadziornym uśmiechem zaczął się oddalać. Lucy nie mogła się ruszyć. Jakby dopiero co skrzyżowała wzrok z Bazyliszkiem i została spetryfikowana.
Wątpiąc w rozsądek Dragneela po lekkomyślnym wyczynie tego kretyna, obserwowała, jak żegna się on z Judym, a następnie opuszcza ich posesję, kierując się do zaparkowanej na kierowniku mazdy.
— Dureń — szepnęła, odwracając się w stronę domu. Zanim weszła do środka, musnęła swoje wargi opuszkami palca i mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem.




Wiem, strasznie długo mnie nie było :c. Ale dzieje się u mnie strasznie dużo i nawet nie miałam kiedy przysiąść do pisania. Bardzo was za to przepraszam. Nie wiem też kiedy ukaże się następny rozdział, postaram się go napisać jak najszybciej, jednak w obecnej sytuacji może mi to trochę zająć :(. Oczywiście też spóźniłam się z życzeniami świątecznymi, więc mam tylko nadzieję, że zając był u was bogaty, a dzisiejszy dyngus przemoczył was do suchej nitki. No i że prezencik świąteczny w postaci rozdziału się wam spodobał. Trzymajcie się dziuby!!!

7 komentarzy:

  1. No i jest! Czekałam wytrwale na rozdziały i mamy!
    "(..) spojrzał prosto w oczy siedzącej naprzeciw niego dziewczyny. Widział w jej spojrzeniu, że życzyła mu rozstroju żołądka. Jakby samym wgapianiem się w niego chciała sprawić, by udławił się tym makaronem." - Lucy to prawdziwa kobieta z fochem, haha!
    Rozdział, jak na Barze, - miooodzik! Przesyłam buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział :( Mam jednak nadzieję, że było warto ❤️.

      Usuń
  2. Jasne, że było warto! :D
    Powiem ci coś - Twoje blogi są chyba jedynymi, które ostatnio lubię czytać i komentować! Ba, czekam na każdy rozdział niecierpliwie i jak widzę jakiś to skaczę z radości, a nie jęczę, że "to już przecież było"... Stara Ginny się wypala, ale kochana Yasha nieświadomie nie pozwala, żeby całkowicie się wypaliła, za co Ginny jest cholernie wdzięczna! :3
    Co do rozdziału - już przez sam jego tytuł poleciałam na podłogęxDDD Potem, jak się ogarnęłam, zaczęłam się zastanawiać kto jest tym tytułowym bazyliszkiem i wiesz ty co? Dalej nad tym kminię, bo Natsu i Lucy to są po jednych pieniądzach - nie wiem jakim cudem się nie pozabijali przez te trzynaście rozdziałów :D
    "To była paszcza lwa, z której wyjdzie, to w czarnym worku" - Dragnell, ty już od dawna siedzisz w tej paszczy, tylko jeszcze nie zostałeś przeżuty, połknięty, strawiony i... wiadomo co. A najlepsze, że sam sobie tą wątpliwą przyjemność zafundowałeś x'D
    Wysyłanie wiadomości pod szklanym stołem to faktycznie niewypał, ale jakby mi Natsu to wytknął, to wysłałabym wiadomość o krótkiej i jakże przyjacielskiej treści - "Wal się, landrynko." Na co on by pewnie zaczął mnie straszyć sądem za cyknięcie mu po tajniacku fotki i wysłanie jej do psiapsiółki bez jego zgody.
    Z tym liceum to się landryna wepchnęła na minę. Szkoda że szybciej z niej zgrabnie zlazła niż na nią wlazła... No właśnie, to mi lekko zazgrzytało - czemu Jude prokurator nie do zdarcia uwierzył w wymówkę o troskliwych rodzicach? I to jeszcze kogoś kto nie ma czystych papierów? No dobra, po dłuższym zastanowieniu się, stwierdzam, że uczepiłam się, bo liczyłam na jakąś dramę między Natsu a starym Heartfilią :D Mam nadzieję, iż mi wybaczysz! :(
    Pijana Layla rozwala system! Chcę jej więcej w przyszłości! Oooo, z tym patrzeniem się na matkę przyszłej partnerki to guzik prawda - ja i moja rodzicielka niby jesteśmy podobne z wyglądu, niby mamy podobne głosy (przez telefon), ale charakterki zupełnie różne :D Czuję, że znowu coś popierniczyłam i zabłysnęłam swoją głupotąxDDD
    Kłótnia rodziców to złoto a nie kłótnia. Ejjj... Tak mnie teraz naszło, ciekawe co by było jakby Lu zaszła w ciążę z Natsu? Jude pewnie z marszu by go zamordował, niemniej ręczna kastracja też nie byłaby zła! :'D
    Gray się hajta? I Natsu z Lu się pojawią na ślubie? PISZ, PISZ, PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!! PROOOOOOOOSZĘĘĘĘĘĘ!
    Na koniec napiszę, że uwielbiam ci pomagać przy rozdziałach - chyba nigdy nie zapomnę ani kości skokowej, ani dupy jeżozwierza, ani rodzinnego Dragnella, ani beki związanej ze złowem "spetrifokowana" <3
    Hyhyhy, Dragnell, ciekawe, czy byłbyś taki kozak jakby się Jude odwrócił w momencie, w którym cmoknąłeś Lu? ;D
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę to smutne, że nie masz czego czytać (w sensie, że tak mało jest teraz blogów, które by cię interesowały), jednak cieszę się, że moje cię (jeszcze) nie znudziły :D.
      Hmm, czemu Jude uwierzył w wymówkę o troskliwych rodzicach? Jak ktoś ma wysokie mniemanie o sobie, to takimi pochlebstwami łatwo kogoś zepchnąć na manowce ;). Poza tym, czy rodzicom Lucy można zarzucić, że nie są troskliwi? Nie mówię, że robią to dobrze, jednak na swój sposób właśnie to robią.
      Ja też uważam, że patrzenie na matkę to guzik prawda! Ja już mojemu kochanemu powiedziałam, że jeśli kiedyś będę zachowywać się jak moja matka, to może mnie zrzucić z mostu xD.
      I kochana, ja też uwielbiam, jak mi pomagasz <3. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. Nie wiem, co bym tu nawypisywała, gdyby nie kość skokowa czy moje dziwactwa związane z Bazyliszkiem x'D. I dziękuję ci też ogromnie za komentarz <3 <3 <3

      Usuń
  3. No i prawie by wpadł! Podoba mi się postawa Layli i w sumie odkąd się pojawiłam zastanawiam się kiedy coś usłyszy lub zauważy. Ciekawe czy przypadkiem nie usłyszała aktualnej rozmowy... jeśli jej okno też było uchylone ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odkąd się pojawiła* Layla znaczy :)

      Usuń
    2. Na wszystko przyjdzie czas ;>. I bardzo dziękuję za komentarz :D :***

      Usuń

Szablon © Stworki|Yasha