Natsu zjawił się pod posiadłością Heartfilów punktualnie o
osiemnastej. Musiał przyznać, że Lucy mieszkała w całkiem przystępnym miejscu.
Piętrowy, biały dom z kontrastującymi, ciemnymi dachówkami, betonowe filary
obok drewnianych drzwi wejściowych, półtorej metrowe tuje tuż przy ogrodzeniu,
droższa kostka brukowa — nie czuł zazdrości, jednak on w przeszłości,
a nawet i teraz z obecną pensją policjanta, mógł jedynie pomarzyć o takich
warunkach. I choć dom prezentował się wspaniale, wcale nie chciał przekraczać
jego progu. To była paszcza lwa, z której jeśli wyjdzie, to w czarnym worku.
On tego nie przeżyje...
Przeglądając się w przednim lusterku mazdy, poprawił czarną
koszulę i czerwony krawat, a z sąsiedniego siedzenia zabrał niewielki bukiet
różowych i żółtych tulipanów. Gildarts podpowiedział mu, że powinien kupić
jakieś kwiaty i odpowiednio się ubrać — jakby wiedział, że młodszemu
partnerowi z pracy nigdy nie było dane uczestniczyć w takich wydarzeniach.
Natsu nie był do tego przekonany i początkowo w ogóle nie chciał słuchać
Clivera, lecz w końcu wziął sobie jego rady do serca.
Zanim wysiadł z samochodu, jeszcze raz spojrzał na stojący przed
nim dom z numerem dwadzieścia dwa. Najchętniej odjechałby stąd na pisku opon,
ale trudno by było później się z tego wytłumaczyć Judemu. Odmówić też nie
wypadało.
— Chcę już to mieć za sobą... — szepnął rozpaczliwie,
mając nikłą nadzieję, że może jej nie będzie w domu. To nie tak, że w ogóle nie
chciał widzieć Lucy. Wręcz przeciwnie, jaka część jego wręcz desperacko
pragnęła ujrzeć tą trzpiotkę, ale spotkanie z nią i jej rodzicami w jednym
pomieszczeniu? To nie mogło skończyć się dobrze.
Natsu wziął głęboki wdech i wreszcie wyszedł z mazdy. Trzaskając
drzwiczkami auta, przyspieszonym, nerwowym chodem przeszedł przez otwartą furkę
w bramie. Kiedy zapukał knykciami w dębowe drzwi, odsunął się od nich o krok,
gdy usłyszał po drugiej stronie zbliżające się kroki.
— Dragneel, no nareszcie jesteś! — W progu
przywitał go oczywiście Jude. Mężczyzna zaprosił go do środka zamaszystym
ruchem ręki i kazał mu przestać się wygłupiać, gdy chciał ściągnąć buty.
Już w przedsionku mieszkania do nozdrzy Dragneela dotarł
aromatyczny zapach, od którego ten natychmiast zgłodniał. Jeśli gospodyni
umiała gotować, a wszystko na to wskazywało, to może ten wieczór nie będzie
taki zły, jak przypuszczał?
— No chodź wreszcie, kochanie! —zawołał Jude, po chwili z
dumą przedstawiając panią tego domu. — To moja małżonka, Layla.
Oczom Natsu ukazała się uśmiechnięta, niewiele starsza kopia Lucy.
— Natsu Dragneel, miło mi poznać — oznajmił, dość
niepewnie wręczając kobiecie bukiecik kwiatów.
— Ojejku, jakiś ty miły, nie trzeba było! Proszę, niech się
pan rozgości! — Layla zaświegotała radośnie z uniesioną barwą głosu,
po czym czmychnęła wgłąb domu, zapewne by wstawić rośliny do wazonu.
Jude dwukrotnie klepnął gościa w plecy i wprowadził skrępowanego
Natsu do salonu.
Wnętrze tego domu było równie imponujące, jak jego zewnętrzna
część. Mieli nawet fortepian. Może Lucy nie do końca zmyślała z tą pianistką — zastanowił
się Dragneel, a kąciki jego ust uniosły się nieznacznie ku górze, lecz z zadumy
brutalnie wyrwał go huk tłuczonego szkła. Odruchowo podążył wzrokiem za źródłem
hałasu.
— Lucy, co ty wyprawiasz! — zawołał Jude, a
przywołana rumorem Layla pospiesznie odłożyła wazon z kwiatami na komodzie i
gdy tylko zobaczyła stłuczone talerze, zaczęła zbierać ich kawałki z podłogi.
— Pomogłabyś trochę — kobieta zaśmiała się cicho do
córki, lecz jej zaciśnięte zęby zdradzały zażenowanie. Lucy natomiast stała w
miejscu, zupełnie oniemiała. Jak w stop-klatce. Wgapiała się w Natsu z szeroko
otwartymi ustami. Nawet ręce wciąż miała wyciągnięte przed siebie, jakby nadal
trzymała w nich naczynia.
— To nasza córka, Lucy — Jude zachichotał nerwowo i
kiwnął na nią podbródkiem, by podeszła bliżej. — Nie przywitasz się z
naszym gościem?
Drangeel dyskretnie zlustrował dziewczynę z góry na dół, kiedy
zaczęła niespiesznie podchodzić. Wyglądała nieprzyzwoicie obłędnie w zwiewnej,
łososiowej sukience na grubych ramiączkach.
— Lu... Lucy — odrzekła oschle po odchrząknięciu,
ponieważ początkowo głos jej się załamał. Wyciągnęła do Natsu rękę, lecz kiedy
ujrzała niecny uśmieszek na ustach policjanta, drgnęła.
— Natsu Dragneel — wymawiając swoje nazwisko,
pewnie ujął dłoń dziewczyny i ucałował ją. Z radością obserwował, jak policzki
dziewczyny nabierają purpurowych rumieńców, a z jej oczu, prócz zakłopotania,
wydobywała się chęć mordu. Doskonale wiedział, że pragnęła stąd uciec, ale nie
miała wyjścia — siedziała w tym razem z nim.
Layla, która zdążyła w międzyczasie wyzbierać potłuczoną
porcelanę, przeszła obok nich z wazonem. Choć uśmiechała się życzliwie, jej
oczy, tak bardzo podobne do oczu Lucy, przyglądały się im badawczo. Nastolatka
natychmiast wyrwała dłoń z uścisk Dragneela.
— Ładne kwiaty — stwierdziła Lucy, kiedy jej matka
położyła wazon na środku szklanego stołu.
— Naprawdę tak sądzisz? — zdziwił się Natsu. — A
to ci niespodzianka, sądziłem, że dziewczyny w twoim wieku uważają takie gesty
za tandetne — dobitnie wypomniał jej nie tak dawny incydent.
Jude, który oczywiście nie miał o niczym pojęcia, ryknął śmiechem,
a Lucy posłała im najzacieklejszy, pełen jadu uśmiech, jaki Natsu kiedykolwiek
widział.
— Przepraszam, ale muszę zapytać. Pani Heartfilio, co tak
ładnie pachnie? — Natsu spytał Laylę, lekceważąc humorki nastolatki.
Zaskoczona jego pytaniem kobieta jedynie zaśmiała się i pogoniła mężczyzn do
stołu. O dziwo ona również usiadła, za to Lucy udała się do kuchni, ignorując
upomnienia, by założyła coś na bose nogi „bo na podłodze mogły zostać jakieś
odłamki talerzy”.
— Mąż wspominał, że to głównie dzięki panu udało się
zakończyć tę nieszczęsną sprawę —Layla pochwaliła gościa. — Tyle
młodszych dziewcząt zaginęło...
— Bez przesady — Natsu dyskretnie pokiwał dłonią,
zaprzeczając — To nie tylko moja zasługa — dodał, gdy Lucy
wróciła do salonu. Oczywiście chciał tym ponownie wprawić dziewczynę w
zakłopotanie, nawet zaczęło go to bawić, ale danie, które przyniosła
nastolatka, zupełnie pochłonęło jego uwagę. Pożerając wzrokiem naczynie
żaroodporne, wypełnione makaronową zapiekanką, dopiero poczuł, jak bardzo był
głodny.
Kiedy Dragneel spróbował dania, znieruchomiał.
— Wszystko w porządku?! — zmartwiła się Layla.
— To smakuje jeszcze lepiej, niż pachnie i wygląda! — Natsu
zawołał z fascynacją, rozbawiając tym nieco zaskoczoną Laylę. — Ma
pani wybitną rękę do gotowania!
— A gdzie tam, to Lucy wszystko przygotowała — wyznała,
czochrając siedzącą obok, naburmuszoną córkę po włosach.
— Żartuje pani! — zdziwił się Dragneel, przełykając
kolejny kęs dania.
— Nie zachwycaj się tak i żryj — Lucy fuknęła
złośliwie pod nosem, na co Layla natychmiast ją upomniała, a skonsternowany
Jude chwycił się za skronie.
Kiedy Natsu nabrał na widelec nieco makaronu, spojrzał prosto w
oczy siedzącej naprzeciw niego dziewczyny. Widział w jej spojrzeniu, że życzyła
mu rozstroju żołądka. Jakby samym wgapianiem się w niego chciała sprawić, by
udławił się tym makaronem. Nie wiedział, czym zasłużył sobie na tak oschłe
traktowanie z jej strony, jednak na przekór jej fochom wpakował widelec do ust
i uśmiechnął się szeroko, gdy tylko przełknął jedzenie.
— Świetnie gotujesz, Lucy.
Zaczął się powoli zastanawiać, czy nastolatka nie dodała arszeniku
do dania, jednak po chwili zwątpienia Lucy zarumieniła się delikatnie i w
milczeniu zabrała się za mozolne opróżnianie swojego talerza.
Lucy nie mogła uwierzyć w ten koszmar. Z zażenowaniem obserwowała,
jak Natsu pożerał jej zapiekankę — wpierdzielał ją, jakby nie jadł
niczego od tygodnia.
On naprawdę sprawił jej wiele bólu i przykrości. Jego obecność
sprawiała, że nie potrafiła racjonalnie myśleć, a serce przyspieszało tak
bardzo, że nie mogła swobodnie oddychać. Ale nie mogła mu zapomnieć tego wszystkiego,
co jej zrobił. Postanowiła, że zastosuje obronną pozycję i będzie dla Dragneela
oschła, a nawet wredna, jeśli będzie trzeba, choć jej serce i uczucia zupełnie
nie współgrały z planem, jaki utworzył się jej w głowie.
Przez całą kolację słuchała przelotnie, jak ojciec wychwalał
Dragneela oraz opowiadał o własnych, dawno temu rozwiązanych sprawach. Robiło
jej się mdło, gdy Natsu udawał przy tym takiego skromnego i dobrze wychowanego.
Layla natomiast odpuściła sobie kosztowanie zapiekanki i od razu uraczyła się
czerwonym winem — zupełnie jakby wiedziała, że ojciec zacznie
trejkotać o pracy, co zawsze przyprawiało ją o migrenę, na którą cierpiała od
lat. Mimo to wszyscy zdawali się być wyluzowani, nawet ich gość. Tylko Lucy nie
mogła się rozluźnić, siedziała na swoim krześle jak na szpilkach. Nawet gdy
zjadła, nie odzywała się słowem, co jakiś czas ocierając spocone z nerwów
dłonie o swoje uda. Jeszcze jakby mało tego było, siedziała akurat na wprost
Dragneela...
Czekała, aż wszyscy dokończą kolację, by pozbierać talerze, ale
Natsu, jak na złość, oczywiście musiał wziąć dokładkę. Pomyślała, że skorzysta
ze sposobności i dyskretnie zrobi zajętemu jedzeniem policjantowi zdjęcie.
Sięgnęła po swój telefon i kiedy udało się jej ustrzelić fotografię, włączyła
facebooka.
Patrz, kogo ojciec zaprosił na kolację.
Wysłała wiadomość, dołączając do niej zdjęcie. Nie musiała długo
czekać na odpowiedź.
Levy McGarden: CO KURWA?!
— Skarbie, odłóż ten telefon. Zachowuj się przy gościach — Layla
skarciła córkę smutnym, już nieco rozdrażnionym głosem. Widać było, że jest
równie znudzona, choć przestała co chwile rozmasowywać palcami obolałe skronie.
Najwyraźniej wino już zdążyło jej nieco uderzyć do głowy.
— Poza tym, Lucy, jeśli chcesz w ukryciu pisać do
przyjaciółki, to niezbyt rozsądnie jest robić to pod szklanym stołem — wtrącił
Dragneel, dając dziewczynie znać, że doskonale widział, co i do kogo pisała. — Taka
rada na przyszłość — dodał rozbawiony, mrugając do niej okiem.
Ten gość mógł już kopać swój własny grób. Coraz bardziej działał
Lucy na nerwy.
Rozjuszona, wbiła wzrok w jego talerz, niemo nakazując mu
dokończyć posiłek, ale Natsu wcale się nie spieszyło, jakby na siłę chciał
przedłużyć tę nieszczęsną kolację.
— Lucy, a co tam w szkole? — spytała nagle Layla,
dolewając sobie kolejną lampkę wina.
— Dobrze — dziewczyna wzruszyła ramionami, lecz
kiedy zauważyła, że Dragneel bierze ostatni kęs zapiekanki, raptownie wstała od
stołu i zebrała naczynia, zanim ktokolwiek zdołał poprosić o następną dokładkę.
— Nasza córeczka ma naprawdę dobre oceny — Layla
zaczęła ją wychwalać przed gościem, ale to tylko wprawiało licealistkę w
zakłopotanie.
— Mamo, przestań...
— Dlaczego? Przecież to tylko powód do dumy, nieprawdaż,
panie Dragneel? — spojrzała pytająco na Natsu, który nieco zaskoczony
przytaknął głową. — Średnia 5,3 to żaden wstyd.
— Taka średnia w jednym z lepszych liceum? Fakt, to powód do
dumy — przyznał Natsu, nie kryjąc zdumienia.
— A ty skąd wiesz, do jakiego ona chodzi liceum? — Jude,
który niespodziewanie włączył się do rozmowy, spojrzał na Dragneela
podejrzliwym wzrokiem. Natsu na moment zdębiał, zaś Lucy, która właśnie
zabierała jego talerz, zastygła w bezruchu.
Dragneel przełknął ostatni kęs zapiekanki, jakby zamienił się w
kamień, jednak po chwili uśmiechnął się do Judego szarmancko.
— Mając tak troskliwych rodziców, wątpię, by Lucy uczęszczała
do jakieś niszowej uczelni.
— Haha, bystry z ciebie chłopak! — zaśmiał się
Jude, klepiąc go po plecach. — Coraz bardziej ciebie lubię!
Lucy odetchnęła z ulgą, przelotnie zerkając na Natsu. Zauważyła,
że jemu także przestało być do śmiechu.
— Masz, debilu, szczęście, że z tego wybrnąłeś — szepnęła
mu do ucha, odchodząc z naczyniami do kuchni.
Layla w tym czasie zdążyła opróżnić swój kieliszek i ponownie
napełnić go winem.
— Wiesz, Natsu— zaczęła go nazywać po imieniu. Lucy była
już w kuchni, więc kobieta zapewne sądziła, że córka jej nie usłyszy. Bardzo
się myliła. — Jesteśmy naprawdę dumni z naszej kochanej Lu. Tak
bardzo przykłada się do nauki, by mieć takie wysokie wyniki. Do tego jest w
klasie maturalnej. Mnie i męża praktycznie nie ma w domu, więc to ona o
wszystko dba. Gotuje, pierze, sprząta. Ma tyle obowiązków... A mój przygłupi
mąż tylko jej dokłada i wysyła ją do pracy!
— Może już nie pij więcej, Laylo — stwierdził
zniesmaczony Jude, ostrożnie zabierając żonie kieliszek, jakby bał się, że
odgryzie mu dłoń. — Żeby osiągnąć coś w życiu, musi nauczyć się
odpowiedzialności — wyjaśnił stanowczo, spoglądając na Natsu,
szukając w nim potwierdzenia swoich słów. Policjant nie wiedział, jak
zareagować, lecz zdębiał z niedowierzania, kiedy pani Heartfilia, tuż za
plecami swojego męża zaczęła stroić do niego dziwaczne miny, a następnie
sięgnęła pod stół po butelkę wina, którą zaczęła opróżniać z gwintu.
— Wyobraź sobie, że musiałem ją odbierać o północy z pętli
autobusowej. Akurat w dniu, kiedy złapałeś tych drani.
— Przestań chrzanić, Jude! Lucy to złote dziecko! — zawołała
Layla, lecz pan domu jedynie machnął na nią ręką.
— Taka z Lucy gapa, że zapomniała torebki od przyjaciółki i
bez żadnych dokumentów czy pieniędzy jechała autobusem. I się jeszcze dziwi, że
musi teraz zapłacić mandat, hahaha!
Natsu zrobiło się strasznie głupio. Czuł się poniekąd winny za
mandat Lucy, jednak przede wszystkim bardzo się zezłościł. Wstrzymując się, jak
tylko potrafił, z niezadowoleniem obserwował, Judego, który naśmiewał się z
własnej córki.
— Cóż, może Lucy ma za wiele na głowie, by o wszystkim
pamiętać? — stwierdził, stając w obronie Lucy.
Dziewczyna, która dotąd ściskała blat kuchenny, uśmiechnęła się
pod nosem. Jeszcze nie słyszała, by ktoś, prócz matki, odezwał się takim tonem
do jej ojca. Poza tym fakt, że stanął po jej stronie...
— Nawet tak nie myśl! — Lucy skarciła się szeptem i
potrząsnęła głową.
Jude, zaskoczony postawą Dragneela, przestał się śmiać i jedynie
burknął coś pod nosem. Teraz to Layla śmiała się głośno i klepała gościa po
plecach. Była już wyraźnie wstawiona.
— Lucy jest już wystarczająco odpowiedzialna. I bardzo
pracowita, sumienna... Niezły materiał na żonę, prawda?
— Cóż... — Natsu chyba pierwszy raz w życiu tak
odjęło mowę.
— Layla, co ty pieprzysz! — ryknął Jude, ratując
policjanta z opresji.
— No co, to przecież taki fajny chłopak! — zachichotała.
— Chyba bym mu jaja urwał... Bez urazy, Dragneel, ale
rozumiesz, to moja córka — Jude zaśmiał się nerwowo.
— Jasne! Najlepiej wybierz Lucy jakiegoś albo wsadź ją od
razu do klasztoru! — obraziła się Layla.
Zlękniony Natsu postanowił się nie odzywać. Niespokojnym ruchem
rozluźnił krawat, który nagle zaczął go uciskać. I jakby zrobiło się gorąco i
parnie... Nie wiedząc, gdzie ulokować wzrok, zerknął w końcu w stronę kuchni.
Choć dotąd miał niezły ubaw, teraz w myślach błagał Lucy, by z niej wróciła i
ogarnęła swoich starych.
— Natsu! — zawołany przez Laylę, odwrócił się do
niej. Otworzył szerzej oczy, gdy kobieta uwiesiła na nim swoją rękę i wskazała
na niego palcem. — No co, Natsu, nie chciałbyś takiej dziewczyny? Nie
przejmuj się tym pacanem, moim mężem, i przyznaj szczerze.
— Pani Laylo...
— Laylo, uspokój się — furknął Jude.
Lucy postanowiła zainterweniować, ponieważ zachowanie matki
przechodziło już wszelkie granice.
— Mamo! — zawołała, stając w progu pokoju.
Niestety Layla, pomimo tych wszystkich upomnień, brnęła w to
dalej.
— Jak masz wątpliwości, to przypatrz się, Natsu! Mówią,
chcesz wiedzieć, jak będzie wyglądać w przyszłości, to spójrz na jej matkę, a
jestem chyba niczego sobie, co? No przecież widzę, jak na siebie patrzycie!
— Dość tego! — ryknął Jude, waląc pięścią w stół,
od którego rychło wstał. Wziął pijaną żonę pod pachy i postawił ją do pionu. — Wybacz... — mruknął,
patrząc przepraszająco w stronę Natsu i zaprowadził Laylę na piętro.
Kiedy rodzice Lucy zniknęli z jego pola widzenia, Dragneel
odwrócił się do dziewczyny. Biedna, wciąż stała w przejściu do pokoju i
zasłaniała twarz dłońmi.
— Ja pierdole, jaki wstyd — usłyszał jej stłumiony
głos i po chwili zaśmiał się głośno. Chciał do niej podejść, lecz usłyszał, że
Jude schodzi po schodach.
— Przepraszam cię za nią — zaczął zmachany Heartfilia,
jak tylko wkroczył do salonu. — Zmęczenie i wino wzięły nad nią górę.
Nie wie już, co plecie.
— Spokojnie, proszę się nie przejmować — zapewnił
wciąż rozbawiony Natsu, a Jude odetchnął ciężko.
— Wyjdźmy na zewnątrz, musimy pogadać.
Kiedy Jude wyprowadził policjanta przed dom, Lucy posprzątała do
końca po kolacji. Zaniosła resztę naczyń do zlewu i ukradkiem uchyliła kuchenne
okno, by słyszeć, o czym jej ojciec rozmawia z Natsu. Korzystając ze
sposobności, nalała sobie resztę wina, choć za wiele go nie zostało, zaledwie
na pół kieliszka.
Mężczyźni palili na posesji. Ojciec mówił coś o nowej sprawie,
jaką chciał prowadzić z Dragneelem i o warunkach ich współpracy, gdy nagle
zadzwonił telefon Judego.
— Przepraszam na moment, to prokurator regionalny! — usłyszała
ojca i westchnęła. Już nie wraz widziała, ile trwają te rozmowy z panem
Fernandesem.
Duszkiem dokończyła wino i wyszła przed dom. Stając tuż obok
Natsu, obserwowała krążącego przy furtce ojca. Zadrżała z zimna.
— Chłodno ci?
Lucy nie ośmieliła się choćby zerknąć na Dragneela.
— Kończ tę zabawę i wracaj, skąd przylazłeś — burknęła,
krzyżując ręce na piersiach i ignorując jego wcześniejsze zapytanie.
— Kiedy ja się bawię wyśmienicie — zachichotał
policjant.
— Właśnie widzę — mruknęła, opierając plecy o
betonowy filar, podtrzymujący zadaszenie. Wskazała podbródkiem na ojca. — O
z tym typem potrafi gadać godzinami.
— A więc wreszcie mamy okazję porozmawiać — Natsu
zrobił krok w kierunku Lucy.
— Weź się... — żachnęła nadąsana, odwracając głowę
w bok.
— Nie masz lekko z takimi starymi, co?
Heartfilia, stojąc boso, zaczęła z nudów oglądać swój pedicure.
— Niektórzy mają gorszych — wzruszyła ramionami. — Albo
w ogóle ich nie mają. Chociaż ci też są, ale jakby ich nie było.
Mówiąc to, miała totalnie wywalone na Natsu, który uśmiechnął się
półgębkiem.
— W przyszły weekend mój przyjaciel bierze ślub — zagadał.
— No i?
— Pojedź ze mną.
Lucy odruchowo spojrzała na Dragneela. Była wyraźnie zdumiona tą
propozycją, lecz szybko otrząsnęła się z szoku i parsknęła śmiechem.
— No już pędzę.
— Mówię poważnie — przekonywał dziewczynę. — Zalej
blef, że siedzisz w weekend u psiapsióły i się uczycie. Rozerwiesz się trochę
od... tego.
Lucy zmarszczyła brwi. Krótki wyjazd brzmiał kusząco... Ale z
nim?!
— Idź już — furknęła rozdrażniona.
— Bez deseru się stąd nie ruszę.
Jude na moment odwrócił się do nich. Wystawił dłoń w kierunku
Dragneela, w przepraszającym geście. Najwyraźniej naprawdę zapowiadało się na
dłuższą debatę, wnioskując po gorliwej rozmowie, jaką prowadził.
Natsu i Lucy odmachali mu, posyłając krótkie, niewinne uśmiechy.
— Jakiego znów deseru...
Wystarczyło, by Jude znów odwrócił się do nich tyłem, a Dragneel
naparł na nią ustami. Wystraszona tym gwałtownym gestem, otworzyła szeroko oczy
i jęknęła. Chciała mu umknąć, ale Natsu przyparł ją do filaru. Poczuła jego
rozgrzany język na swoim i poczuła, że zalewa ją fala gorąca. Niestety
pocałunek zakończył się, zanim zdążyła jakkolwiek zareagować.
— Przemyśl moją propozycję — zamruczał zniżonym,
cichym głosem, a następnie spojrzał na nią przenikliwie. Był tak blisko, że
niemal stykali ze sobą czubki nosów.
Nagle odsunął się i z zadziornym uśmiechem zaczął się oddalać.
Lucy nie mogła się ruszyć. Jakby dopiero co skrzyżowała wzrok z Bazyliszkiem i
została spetryfikowana.
Wątpiąc w rozsądek Dragneela po lekkomyślnym wyczynie tego
kretyna, obserwowała, jak żegna się on z Judym, a następnie opuszcza ich
posesję, kierując się do zaparkowanej na kierowniku mazdy.
— Dureń — szepnęła, odwracając się w stronę domu.
Zanim weszła do środka, musnęła swoje wargi opuszkami palca i mimowolnie
uśmiechnęła się pod nosem.
Wiem, strasznie długo mnie nie było :c. Ale dzieje się u mnie strasznie dużo i nawet nie miałam kiedy przysiąść do pisania. Bardzo was za to przepraszam. Nie wiem też kiedy ukaże się następny rozdział, postaram się go napisać jak najszybciej, jednak w obecnej sytuacji może mi to trochę zająć :(. Oczywiście też spóźniłam się z życzeniami świątecznymi, więc mam tylko nadzieję, że zając był u was bogaty, a dzisiejszy dyngus przemoczył was do suchej nitki. No i że prezencik świąteczny w postaci rozdziału się wam spodobał. Trzymajcie się dziuby!!!
No i jest! Czekałam wytrwale na rozdziały i mamy!
OdpowiedzUsuń"(..) spojrzał prosto w oczy siedzącej naprzeciw niego dziewczyny. Widział w jej spojrzeniu, że życzyła mu rozstroju żołądka. Jakby samym wgapianiem się w niego chciała sprawić, by udławił się tym makaronem." - Lucy to prawdziwa kobieta z fochem, haha!
Rozdział, jak na Barze, - miooodzik! Przesyłam buziaczki <3
Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział :( Mam jednak nadzieję, że było warto ❤️.
UsuńJasne, że było warto! :D
OdpowiedzUsuńPowiem ci coś - Twoje blogi są chyba jedynymi, które ostatnio lubię czytać i komentować! Ba, czekam na każdy rozdział niecierpliwie i jak widzę jakiś to skaczę z radości, a nie jęczę, że "to już przecież było"... Stara Ginny się wypala, ale kochana Yasha nieświadomie nie pozwala, żeby całkowicie się wypaliła, za co Ginny jest cholernie wdzięczna! :3
Co do rozdziału - już przez sam jego tytuł poleciałam na podłogęxDDD Potem, jak się ogarnęłam, zaczęłam się zastanawiać kto jest tym tytułowym bazyliszkiem i wiesz ty co? Dalej nad tym kminię, bo Natsu i Lucy to są po jednych pieniądzach - nie wiem jakim cudem się nie pozabijali przez te trzynaście rozdziałów :D
"To była paszcza lwa, z której wyjdzie, to w czarnym worku" - Dragnell, ty już od dawna siedzisz w tej paszczy, tylko jeszcze nie zostałeś przeżuty, połknięty, strawiony i... wiadomo co. A najlepsze, że sam sobie tą wątpliwą przyjemność zafundowałeś x'D
Wysyłanie wiadomości pod szklanym stołem to faktycznie niewypał, ale jakby mi Natsu to wytknął, to wysłałabym wiadomość o krótkiej i jakże przyjacielskiej treści - "Wal się, landrynko." Na co on by pewnie zaczął mnie straszyć sądem za cyknięcie mu po tajniacku fotki i wysłanie jej do psiapsiółki bez jego zgody.
Z tym liceum to się landryna wepchnęła na minę. Szkoda że szybciej z niej zgrabnie zlazła niż na nią wlazła... No właśnie, to mi lekko zazgrzytało - czemu Jude prokurator nie do zdarcia uwierzył w wymówkę o troskliwych rodzicach? I to jeszcze kogoś kto nie ma czystych papierów? No dobra, po dłuższym zastanowieniu się, stwierdzam, że uczepiłam się, bo liczyłam na jakąś dramę między Natsu a starym Heartfilią :D Mam nadzieję, iż mi wybaczysz! :(
Pijana Layla rozwala system! Chcę jej więcej w przyszłości! Oooo, z tym patrzeniem się na matkę przyszłej partnerki to guzik prawda - ja i moja rodzicielka niby jesteśmy podobne z wyglądu, niby mamy podobne głosy (przez telefon), ale charakterki zupełnie różne :D Czuję, że znowu coś popierniczyłam i zabłysnęłam swoją głupotąxDDD
Kłótnia rodziców to złoto a nie kłótnia. Ejjj... Tak mnie teraz naszło, ciekawe co by było jakby Lu zaszła w ciążę z Natsu? Jude pewnie z marszu by go zamordował, niemniej ręczna kastracja też nie byłaby zła! :'D
Gray się hajta? I Natsu z Lu się pojawią na ślubie? PISZ, PISZ, PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!! PROOOOOOOOSZĘĘĘĘĘĘ!
Na koniec napiszę, że uwielbiam ci pomagać przy rozdziałach - chyba nigdy nie zapomnę ani kości skokowej, ani dupy jeżozwierza, ani rodzinnego Dragnella, ani beki związanej ze złowem "spetrifokowana" <3
Hyhyhy, Dragnell, ciekawe, czy byłbyś taki kozak jakby się Jude odwrócił w momencie, w którym cmoknąłeś Lu? ;D
Pozdrawiam! :D
Trochę to smutne, że nie masz czego czytać (w sensie, że tak mało jest teraz blogów, które by cię interesowały), jednak cieszę się, że moje cię (jeszcze) nie znudziły :D.
UsuńHmm, czemu Jude uwierzył w wymówkę o troskliwych rodzicach? Jak ktoś ma wysokie mniemanie o sobie, to takimi pochlebstwami łatwo kogoś zepchnąć na manowce ;). Poza tym, czy rodzicom Lucy można zarzucić, że nie są troskliwi? Nie mówię, że robią to dobrze, jednak na swój sposób właśnie to robią.
Ja też uważam, że patrzenie na matkę to guzik prawda! Ja już mojemu kochanemu powiedziałam, że jeśli kiedyś będę zachowywać się jak moja matka, to może mnie zrzucić z mostu xD.
I kochana, ja też uwielbiam, jak mi pomagasz <3. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. Nie wiem, co bym tu nawypisywała, gdyby nie kość skokowa czy moje dziwactwa związane z Bazyliszkiem x'D. I dziękuję ci też ogromnie za komentarz <3 <3 <3
No i prawie by wpadł! Podoba mi się postawa Layli i w sumie odkąd się pojawiłam zastanawiam się kiedy coś usłyszy lub zauważy. Ciekawe czy przypadkiem nie usłyszała aktualnej rozmowy... jeśli jej okno też było uchylone ^^
OdpowiedzUsuńodkąd się pojawiła* Layla znaczy :)
UsuńNa wszystko przyjdzie czas ;>. I bardzo dziękuję za komentarz :D :***
Usuń